Idiotyczny sentymentalizm w Internecie.
W Internecie roi się od tęsknego wspominania dzieciństwa. Kolejne osoby powtarzają ten sam format łkając za piciem soku z zakrętki, budowaniem baz z koców i całą resztą repertuaru jaki zaliczyliśmy wszyscy.
Pamiętam - jak Ty i wszyscy inni, którzy czytają te słowa - swoje dziecięce lata. Miliony kopnięć w coraz bardziej zdewastowane piłki, bazy w krzakach i ukryte w nich0 największe skarby - przyniesione przez kogoś pornole. Pamiętam zjazdy na sankach i czym tylko się dało, broń zrobioną ze palca gumowej rękawicy i szyjki butelki. A jak wymieniano rury i przez całe osiedle ciągnęły się wykopy to było prawdziwe święto. Dla nas oczywiście, bo robotnicy dostawali pierdolca próbując nam wyjaśnić, że możemy się zabić. Zabawa, beztroska i tak dalej. Wiecie co?
Za nic nie chciałbym być znowu dzieckiem.
Nie jestem w stanie pojąć tej tęsknoty za bezproblemowym życiem. Przecież ono było kastrujące. Dlaczego nikt nie pamięta o tym czego nie mógł robić jako gówniarz? I kto tak naprawdę chciałby znów sępić matkę o dychę na cośtam, skoro można bez trudu wyjąć i pięć takich banknotów z magicznej ściany? Owszem, fascynujące było kopanie piłki godzinami, zwłaszcza odbijającej się od ściany. Ale nie robiliśmy tego dla zdrowia, tylko dla przyjemności. To była bezmyślna rozrywka. Mniej więcej taka sama jak taśmowe oglądanie seriali, albo odświeżanie Facebooka. Dlaczego mam tęsknić za pukawką na groch, skoro mogę w każdej chwili wyjąć z pudła AEGa, moją ukochaną M15. I bawić się tak samo jak dawniej, tylko lepiej, z większym rozmachem i - co tu ukrywać - bezpieczniej dla oczu.
Możemy robić i robimy to samo co kiedyś. Nigdy nie wyrośliśmy, zmienił się tylko sposób realizacji. Dało się znaleźć znajomych bez użycia komórki? Bo to też były dzieci. I mogli być albo w domu albo w jednym z czterech punktów osiedla. Jak zwierzęta na wybiegu pytające ojca czy mogą przejść przez ulicę. Jak komuś tego może brakować?
Chcecie przypominać innym dzieciństwo? To ja Wam przypomnę, że wybitnie chcieliście być dorośli. I to nie bez powodu. To nie były marzenia o zaroście, tylko o wolności. O tym, że do McDonald's można wejść każdego dnia, można zarwać tyle nocy ile się chce i spędzić je na czym się chce. Nikt Cię do niczego nie zmusi, a wszystko za śmiesznie małą cenę odpowiedzialności za siebie.
Nie chciałbym być znów gówniarzem. Zbyt wysoko cenię sobie wolność. Zbyt wiele dla mnie znaczy niezależność. To, że mogę w środku nocy iść na spacer, albo wrócić do domu dopiero nad ranem. Świadomość tego, że mogę nie wstać, mogę się upić, a nawet jeśli jest inaczej, muszę wstać, muszę być trzeźwy, to dlatego, ze ja muszę. Albo komuś obiecałem, ja. Nie dlatego, że ktoś mi kazał. Nigdy nie zrozumiem tego pędu do niewolnictwa, sprzedawania własnej wolności, swobody, pola możliwości w zamian za święty spokój i bazę z koców. Tak jak nigdy nie udało mi się zrozumieć facetów, którym kobieta dyktuje ile piw wolno im wypić i o której mają być w domu. A oni słuchają i grzecznie wychodzą z firmowej imprezy o 21:30. A jeśli się spóźnią - rano lecą po kwiaty. Mogę wchodzić w kompromisy, mogę ustąpić, a nawet się poświęcić. O ile chcę. Ja. Nigdy nie pozwolę na to, by założono mi chomąto za którym tak tęsknicie dublując te same teksty o dzieciństwie.
I chyba dlatego żaden mój związek nie trwał więcej niż kilka miesięcy.
Jak jest z Tobą? Wytarła Ci się już szyja od chomąta?
Masz zupełną rację. Dzieciństwo to miłe wspomnienia, ale z każdego etapu życia trzeba czerpać pełną garścią i żyć tym, co się dzieje TERAZ, a nie tym co było wcześniej.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to ludzie nie czają, że zasada nr 1 brzmi: Najważniejszą osobą w Twoim życiu jesteś Ty sam/a. Przede wszystkim żyjemy dla siebie, nie można poświęcać się innym bardziej, niż sami mamy na to ochotę i nie można marnować swojego 'teraz' w imię czegokolwiek innego.
OdpowiedzUsuńMam 22 lata i jestem w najlepszym etapie mojego życia, ponieważ zajebiście propsuję wolność.
OdpowiedzUsuńDobry tekst.
To samo pisałam kilka miesięcy temu. Hi5. Revv, jeszcze Cię czeka wolność od studiów, co jest jeszcze lepsze.
OdpowiedzUsuńMniej więcej wiem, jak to smakuje. ; )
Usuńto wszystko dlatego, że życie jest cholernie ciężkie, tak sądzę. a wiele z nas miało dzieciństwo całkiem całkiem, bez odpowiedzialności, bez podejmowania decyzji itp. osobiście nie chciałabym się teraz cofnąć w czasie i mieć znowu 6. czy 9. lat, bo też cenię sobie wysoko swoją niezależność i doświadczenie, które już jakieś tam mam. ale wspomnienia z dzieciństwa są dobre i w trudnych chwilach myślę sobie, że wtedy było pod pewnymi względami lepiej. bo było prościej, człowiek był naiwny i niewinny, i to już nigdy nie wróci.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, wszyscy silą się na ten głupawy sentymentalizm w internecie. Mnie jeszcze strasznie denerwuje ta wyższość pokoleń, "jeśli to pamiętasz" i "kiedyś to były czasy"; mało osób wpada na pomysł, że każda generacja przeżywa to samo, ale w innej formie.
OdpowiedzUsuńZnalezienie kilku osób w otoczeniu, które akceptuje to, że znajdują się w takim, a nie innym okresie życia, graniczy z cudem. Ludzie albo chcą być starsi (bo więcej można), albo młodsi. To wracanie do czasów dzieciństwa chyba wiąże się z tęsknotą za okresem, kiedy naszymi głównymi obowiązkami było narysowanie obrazka do szkoły albo wyjście z psem na spacer. A w dorosłym życiu ciągle te terminy, zmartwienia, nawał pracy... Niestety, nie można mieć wszystkiego.
OdpowiedzUsuńLudzie nie wiedzą tak naprawdę do czego tęsknią i nie zastanawiają się nad tym. Przypomni im się jakaś zabawa i atmosfera panująca podczas niej i mówią "kiedyś było fajniej", ale nie tęskni się do tego, co się robiło i miało, a do tego, czego się nie miało (tak, tak). I to nie chodzi o rzeczy materialne. Błoga nieświadomość, brak zmartwień, obowiązków i problemów. Wszystko co trzeba zrobią rodzice itd.
OdpowiedzUsuńWiększość pewnie powie, że bycie w pełni świadomym i odpowiedzialnym za swoje czyny im odpowiada. No niech będzie, ale dlaczego im tęskno do tego poprzedniego stanu?
Trochę uogólniłem, bo jest jeszcze pewnie kilka innych czynników wywołujących tęsknotę i nostalgię np. bezwstydne robienie rzeczy, których człowiek dorosły nie zrobi ze względu na społeczeństwo i tak dalej. Nie sądzę, aby człowieki tęskniły do zabawy w chowanego, grzebaniu się w piasku i strzelaniu z pukawek. Dałoby się to łatwo sprawdzić dając im stare zabawki i możliwości w wieku dojrzałym. Czy bawiliby przez kilka godzin z ciągle roześmianymi japami rzucając w siebie piaskowymi kamieniami?
Nie wspominam dobrze dzieciństwa bo było nudno, nikt mnie nie lubił i nie można było tego leczyć nałogami. Teraz przynajmniej mogę sobie kupić paczkę fajek i siedzieć przed kompem tyle ile chcę a nie że do 21. Papierosy i nieograniczony dostęp do internetu są super.
OdpowiedzUsuńCzasem czytasz mi w myślach.
OdpowiedzUsuńwspaniały, mądry tekst.
OdpowiedzUsuńThat's my boy!
OdpowiedzUsuńI w końcu mogę polemizować.
OdpowiedzUsuńSzyja od chomąta... nigdy (co najwyżej pośladki od pejcza, ale to bajka na inny wieczór)
Etap nauki mam za sobą, za dzieciństwem nie tęsknię (jak sam stwierdziłeś, bawimy się tak samo, tylko z większym rozmachem), młodzieńcze lata były ciężkie, ale hartujące. i powtórzę się, szyja od chomąta się nie wyciera, bo i nie ma chomąta. za to barki coraz głębiej wgniecione mam.