Znakomita większość listów do poradni małżeńskiej Kuca wygląda w ten sposób. Jakbym co najmniej prowadził ewidencję facetów z którymi warto i z którymi nie warto. Zawsze pomagam, rozpisuję się w odpowiedziach bardziej niż niejeden maturzysta na arkuszu z polskiego. Nie mam serca robić inaczej, z tego co czasem widzę na fanpejdżu, większość moich czytelniczek jest całkiem atrakcyjna, a zdarzają się też cholernie ponętne łanie. Odmówić ładnej kobiecie, to gorzej niż nie odmówić brzydkiej. Uprzedzając pytanie - tak, brzydkie też mnie czytają, to chyba jakaś nowa forma masochizmu.
Czy powinnam z nim?
Czy powinnam z nim być? A skąd do cholery ja miałbym to wiedzieć? Chyba wszystkie kobiety dochodzą w życiu do pewnego etapu. Są samotne od dłuższego czasu i choć nie otaczają się kotami i pudłami lodów, zaczyna je powoli nosić chcica i tęsknota za pieprzeniem przez telefon i pijackimi SMSami nad ranem. Wtem - niespodzianka - pojawia się adorator. Albo dwóch adoratorów. A czasami dwóch adoratorów i jeszcze byłemu się przypomina, że w sumie dupczenie było w porządku. A dziewczę, przeładowane nadmiarem komplementów i wspomnień, zaczyna wariować. I szukać złotych porad u mnie.
Nie wiem czy powinnyście się angażować. Prawdopodobnie nie. Jeśli musicie pytać mnie o radę, prawdopodobnie związek będzie pójściem na kompromis z waszymi oczekiwaniami, potrzebą chemicznego zakochania czy czegokolwiek innego. Z drugiej strony, nie ma powodów, by tego nie robić. Najwyżej się rozstaniecie i wszystko wróci do punktu wyjścia.
No dobra, ale powinnam czy nie?
A porządnie Cię wydupczy? Związki nie psują się przez problemy z rozmawianiem czy inne priorytety w życiu. Związki psują się z powodu braku porządnego pieprzenia. Mówienie, że seks nie jest istotny to nowomodna bzdura. Jeśli w Twoim łbie pływają naprawdę brudne i świńskie fantazje, a de Sade'a czytałaś ściskając uda - nie możesz się związać z kimś, kto się rumieni, bo powie brzydkie słowo i nigdy nie zrobiłby czegoś takiego, ani nie pozwoliłby, by jemu robiono.
Druga kwestia to osobowość. Osobowość nie podlega zmianie, charakter nie jest tamponem, który możecie wywlec za sznurek, nawet ze zdjętymi majtkami tego nie zrobicie. Mam kumpla, a właściwie znajomego. Mówimy sobie cześć i na tym się kończy znajomość. Jest dobrym, porządnym chłopakiem. Racjonalnie się odżywia, nosi ładne ubrania i w piątki gotuje ze swoją dziewczyną. Wkłada fartuch i razem mieszają jakieś sosy. Nie awanturuje się, nie szlaja po barach, a ona nie musi się martwić, że coś mu się stało. Nie ma mocy, która wbiłaby go w starą ramoneskę i postawiła z kuflem przy barze. Ja jedyne co mogę zrobić w kuchni, to kawę albo oprzeć cię o blat, podnieść twoją sukienkę i hmm...zamieszać sosy. Potrzeby. Nie zaspokoisz wszystkich i nie zmienisz charakteru faceta. Nie tak jak pragniesz.
Wreszcie trzecia kwestia. Powód dla którego w ogóle to rozważasz. Spora część z was waha się tylko dlatego, że facet chce. Rozważacie okazję władowania się w monogamię i odpowiedzialności za jakiegoś łba, bo on zapragnął i zaoferował. Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Gdybym chciał być z każdą kobietą, która tego pragnęła, musiałbym mieć ze cztery fiuty ustawione jak działko obrotowe i wpiętą na stałe kroplówkę z glukozą. Musisz więc odpowiedzieć sobie na proste pytanie Na cholerę mi to? A potem i tak zrobić po swojemu, nawet jeśli odpowiedzi brak. Bo kto bogatemu zabroni?
Wniosek
Sama wiesz najlepiej czy twoja decyzja ma sens. Jesteś świadoma tego, dlaczego coś nie ma prawa działać i nikt nie może ci zabronić spróbować dla zabawy. Albo nie spróbować. Jeśli wciąż się wahasz, przeczytaj tekst od początku i odpowiedz sobie na trzy proste pytania.
1. Czy zostanę należycie zerżnięta?
2. Czy jego charakter mnie nie zamęczy, nie zanudzi, nie wpędzi do grobu?
3. Co ja właściwie na tym zyskuję?
2. Czy jego charakter mnie nie zamęczy, nie zanudzi, nie wpędzi do grobu?
3. Co ja właściwie na tym zyskuję?
PS
Umawiamy się na nową regułę. Zawsze gdy nie będę miał pomysłu, jaką grafikę powinienem wrzucić, tekst dostanie ilustrację z ładną, rudą łanią. Wszyscy lubią ładne, rude łanie. Przynajmniej tutaj.
0 komentarze:
Prześlij komentarz