środa, 3 grudnia 2014




Smutna myśl zalśniła w mojej głowie. Dziś, trzeciego grudnia o godzinie 1:46 nad ranem zrozumiałem, że literatura zdechła. Zdechła i prawdopodobnie nikt jej nie wskrzesi.

Wchodzę do Matrasa. Jakby nie patrzeć, dużej, sieciowej księgarni. Pomieszczenia wypełnionego atrakcyjnymi niewiastami w fioletowych uniformach i stosami książek. Szukam czegoś, czegokolwiek. Flirtuję z wyprzedażami, krążę przy regałach. Średnio co kilka minut - licząc od chwili, gdy przekroczyłem próg - melduję strażniczce w fioletowym mundurze, że nie potrzebuję pomocy i nie szukam konkretnego tytułu. Powoli godzę się z klęską. Niczego nie znajdę. 

Bestsuckery

Przeszukuję wzrokiem Bestsellery Empiku i Matrasa. Za każdym razem widzę tytuł Zniszcz ten dziennik autorstwa Keri Smith. Nie wierzę. Miałem to coś w dłoniach. Kilkaset stron z poleceniami pokroju Wylej kawę na tę stronę, Rób tu dziury ołówkiem. Serio. Bałem się przeglądać dalej, by nie zobaczyć napisu Onanizuj się tą stroną z reklamówką na głowie. A jednak ktoś to kupuje. I wystawia masę pozytywnych recenzji. Pływam pomiędzy biografiami, wspomnieniami i poradnikami. Jest tu też kilka powieści. Prawdę mówiąc, na kilka pozycji mam ochotę. Chciałbym tę dużą cegłę z Marią Czubaszek, tę piracką i w sumie przytuliłbym Masę. A także Na granicy zmysłów. I może Tokarczuk, o ile rzeczywiście jest tak dobra. Lista książek, które w sumie chciałbym i chciałbym rozrasta się - jak zwykle - do niebotycznych rozmiarów. Brak na niej jednak czegoś, do czego wyłoby moje serce. Książki przez którą uznałbym, że nigdy niczego nie napiszę, bo i tak nie będzie lepsze. Właściwie nie pamiętam, kiedy ostatni raz widziałem taką powieść. Nowoczesną, napisaną w tym stuleciu i jednocześnie zarzynającą duszę jak chłop świnię przed świętami. Czy ja w ogóle taką widziałem? 

Co to jest literatura i czy pytanie to ma jakiekolwiek znaczenie?

Tytuł tego akapitu jest jednocześnie tytułem tekstu Jonathana Cullera z zakresu teorii literatury. Nie szukajcie go, jest obrzydliwie nudny i przypomina problem jajka i kury spisany przez bibliotekarza na ciężkich narkotykach. Skupcie się lepiej na prostym Co to jest literatura?
Odpowiedź nie istnieje. Nie ma prawa zaistnieć, gdyż pytanie to jest subiektywne i otwarte, a poza tym pozwala kolejnym rzeszom humanistów rąbać doktoraty oparte o rozwlekanie jednego i tego samego przez tysiące stron. Przyjmijmy więc roboczo, że literaturą będzie każda forma publikowanej treści, która pozostaje w duszy odbiorcy. A teraz spójrzmy na książki w praktyce, te które są kupowane i czytane. Fantastyka w kilkuset odmianach. Kryminały z Norwegii. Biografie, wywiady rzeki i publikacje listów. Sagi o wampirach, sagi o miłości i klepaniu w pośladek. Historie Amazon, Prady, kiosków Ruchu, Żabki i eBaya. Rewolucyjne, przeintelektualizowane powieści o niczym. Awangardowe dzieła pozbawione sensu. Nic, co zapadłoby w pamięć. Woland nigdy więcej nie wrócił do Rosji. Nieśmiertelni nie mają już portretów. Nikomu nie siadł kruk na cycki, by wrzeszczeć Nevermore. W kręgach piekielnych zamontowano drzwi obrotowe. Diabeł z Bogiem wolą pokera od zakładów, zresztą Faust jest zbyt nawalony, by cokolwiek wybełkotać. Nawet żadna ponętna samica nie zostaje złapana za dupę szorstką ręką Bukowskiego. 
Niektórzy próbują. Kojarzę książkę, gdzie Śmierć we własnej osobie zaprzyjaźnia się z dziewczynką. Po chwili poszukiwań można znaleźć powieść, gdzie główny bohater idzie przez życie jak tępa siekiera przez mokre drewno. Brakuje jednak ducha. W Ósmym dniu tygodnia czy Palcie ryż każdego dnia autor nie sugeruje, że postać jest cynikiem i ma dość. Wiemy to, czujemy z jego zachowań. Obecnie wszystkie zmęczone i szare jednostki są sztuczne, pozbawione polotu, wyglądają jak przerysowane karykatury. 

Literatopatolog

Literatura umarła. Nie wiem gdzie i kiedy. Ciała nie mogę odnaleźć, pozostaje usypać pusty kurhan. Być może zabiła ją historia. Neony, kupony do Maka i powszechne, obowiązkowe wręcz zadowolenie. Może winnym jest brak wroga w postaci systemu. A jeśli literaturę zatłukli czytelnicy? Ludzie spragnieni prostych tekstów, gotowych morałów i szybkiej rozrywki? Przeglądam komentarze pod Chodzę i pytam. Co drugi komentarz zawiera w sobie słowa 'matura' i 'prezentacja'. Czemu nie mogę znaleźć książki, która wzbudzi mój niepokój? Czemu nie ma tancerki?*


Czy ktoś ostatnio widział literaturę? Zna tytuł, który pociąga i trwoży jak dziewicę zaproszenie na materac?









* Jeśli ktoś zrozumie kontekst tego zdania, będę szczerze dumny. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz