sobota, 5 kwietnia 2014

I ciesz się konsekwencjami.


Czytam blogi. Sporadycznie, ale czytam. Jest ich raptem kilka. Wszystkie należą do grona określanego mianem lifestyle.  Dopasować jeansy do czarnego t-shirtu potrafię bez szafiarek, o kulinarnych blogach chyba nie muszę nic mówić, nie interesują mnie perypetie młodych matek... tak mógłbym o całej blogosferze. Tymczasem lajfstajle brzmią obiecująco, bo powinny zawierać wszystko, co akurat dotknie i natchnie ich autora. Powinny zawierać interesujące, może nawet inspirujące treści. 
Powinny.
Zamiast tworzyć nieskończone łańcuchy nowych kart w przeglądarce zwyczajnie zajeżdżam rolkę myszy, szukając treści. Kolejne tytuły i leady przepadają za krawędzią monitora, by nigdy zza niej nie wypełznąć. 
Zamiast historii, przemyśleń i emocji widzę tylko kolejne motywatory. Puste teksty o niczym, ewentualnie takie, które próbują Ci wmówić, że masz obowiązek coś robić, jeśli nie chcesz być drugiej kategorii. 
Ktoś jednak zapewne to czyta. Dlatego mam dla Ciebie jedną, złotą radę.

Zrób ze swoim życiem, co chcesz. 

Ta zasada jest uniwersalna, dotyczy absolutnie wszystkiego. I ma tylko jeden haczyk. Nie miej do nikogo żalu o konsekwencje.
Jeśli chcesz rano biegać - rób to. Z pewnością poprawi Ci to kondycję, a do tego może Ci się spodoba. Jeśli jednak nie widzisz niczego przyjemnego w zrywaniu się o szóstej rano i dreptaniu w adidasach, jeśli wolisz spokojnie się wyspać - po prostu śpij. Nie czuj się winny ani gorszy. 
To Ty masz prawo własności do swojego życia. Despotyczne. Nie pozwól, by ktoś próbował zaprowadzić w nim demokrację. Nawet setka osób mówiących Ci, że musisz coś zacząć lub z czymś skończyć, nie jest równoważna z Twoim jednym głosem. Słuchaj rad innych, zwłaszcza jeśli im ufasz lub ich szanujesz. I bierz je pod swoją rozwagę. Nigdy jednak nie pozwól, by rada - zamiast zmienić - zastąpiła Twoją decyzję. 
Jeśli chcesz wyrzeźbić mięśnie - zrób to. Koniecznie. Jeżeli jednak potrzeba ta wynika z podszeptów innych, tekstu na blogu, czegokolwiek, co nie jest Twoją wolą, jeśli wiesz, że nie chcesz spędzać godzin na siłowni, rezygnować z wieczornego piwa i żyć na wiecznej diecie - odpuść. 
Dlaczego masz się męczyć zamiast wieść przyjemne życie z normalną sylwetką?
Odpowiedź inna niż „Bo chcę” z miejsca oznacza, że robisz sobie krzywdę. Odpuść. Możesz nawet przypominać przez całe życie wieprza. To Twoje życie i Twoja wola. Musisz jednak liczyć się z konsekwencjami decyzji i nie obarczać nimi innych. 

Ta  zasada naprawdę dotyczy każdego aspektu Twojego życia.

Spójrz na miłość. Wszyscy wiemy, jak może się skończyć, jak można przez nią skończyć i jakie są rozwiązania. Cokolwiek się stanie, cokolwiek wybierzesz i uczynisz, słuchaj rad, ale wcielaj je w życie tylko, gdy całkowicie się z nimi zgadzasz. To Twoje życie i zrób z nim to, co chcesz z nim zrobić. 
Zasada jest tylko jedna. Jeśli skończysz samotnie, nie miej do nikogo pretensji. Jeśli obudzisz się obok kogoś, kogo nie chcesz, kogoś, kto był tylko mniejszym złem - to konsekwencje Twojego wyboru.


W każdej chwili swojego życia podejmujesz nawet bezwiednie setki decyzji. Każda z nich otwiera wiele możliwości i równie wiele zamyka. Zarówno w Twoim życiu, jak i życiu innych. Wybierając uczelnię, decydujesz, że poznasz pewnych ludzi i przeżyjesz pewne rzeczy. A jeszcze innych nie poznasz i nie przeżyjesz. Z całej tej plątaniny ludzkich postanowień wykuwa się Twoje życie. Nie masz nad tym zbyt wielkiej władzy, więc nie możesz pozwolić, by coś ją jeszcze bardziej zmniejszało. Nikomu. 


W innym wypadku możesz zdychać. Nawet nie zauważysz, bo i tak nie prowadzisz własnego życia, wcielasz w nie tylko pomysły innych, ich urojenia, co należy i czego każdy musi spróbować. 
Próbujesz pokochać snowboard, chociaż nie cierpisz zimy. Jesteś uprzejmy czy uprzejma dla wszystkich, mimo że nie zawsze chcesz, bo wmówiono Ci, że tak trzeba. Wlewasz w siebie koszmarne wywary z najgorszego syfu, bo tak radzi wątpliwy autorytet. Marnujesz kolejne tygodnie, robiąc coś, czego nie chcesz robić. I tak już nie masz osobowości ani swojego życia, więc możesz zdychać. To zwykła formalność. 



0 komentarze:

Prześlij komentarz