Twój następny związek skończy się tak samo.
Przedmowa autora:
Gdybym wiedział jakie historie związane z porzucaniem dziewczyn mają moi znajomi, w ogóle bym ich nie prosił o wypowiedź i skupił się na własnych doświadczeniach. Dlaczego? Koniec końców i tak wyszło, że wszyscy kończyliśmy związki z tych samych powodów. Za to byłem zmuszony wysłuchać kilkunastu anegdotek o przeróżnych ex. Poznałem historię „ Alicji lewo - prawo”, dowiedziałem się skąd u pewnej niewiasty ksywa „Sztafeta”, a u innej „Odkurzacz”. Trochę czasu zajęło mi dojście do siebie po tych rewelacjach, poległbym gdyby nie powtarzanie za Piotrem Blandfordem „Jestem zwycięzcą” i promocja na orzechówkę. Ale udało się. Dobiegłem do tej mety i zostałem diamentem.
Dla odmiany, konwencja epistolarna
Droga X,
Piszę do Ciebie ten list, gdyż muszę powiedzieć Ci coś ważnego. Zrywam z Tobą. Domyślam się, że to może być dla Ciebie dość bolesne, zanim jednak zwołasz przez telefon
To naprawdę miłe dostać czasem smsa „Co robisz kochanie?”. Sęk w tym, że Ty wysyłasz takie co kilkanaście minut. I zawsze domagasz się odpowiedzi. A ja nie wiem jak romantycznie napisać „Sram”. No bo jak? „Tort robię”?
Czasem chciałem z Tobą porozmawiać. Tak zwyczajnie porozmawiać. To nie były najlepsze momenty na historie o tym, jaki stolik kupiła sobie Twoja przyjaciółka. Ty nie chciałabyś przecież zasypiając u mego boku słuchać wspomnień, jak to rok temu pomalowaliśmy Andrzejowi dupę na niebiesko, wetknęliśmy w nią flagę Szkocji i włączyliśmy ścieżkę dźwiękową z Braveheart'a czekając aż się obudzi.
Swoją drogą, w kilku miejscach nasz gust odnośnie muzyki czy filmów różnił się. I to było fajne. Do momentu, kiedy okazało się, że Twoje upodobania próbują najechać moje jak Niemcy Czechosłowację, a Tobie samej rola kobiety popieprzyła się z rolą oficera polityczno - wychowawczego w Czerwonej Armii.
Pamiętasz jak mówiłem, że zawsze się zjawię, gdy będziesz mnie potrzebować? Wtedy nie sądziłem, że będziesz mnie potrzebować, bo skończył się Twój ulubiony serial. Zresztą, nie wiem czego więcej się spodziewałem, skoro odwalanie kolejnych dupogodzin przed komputerem stanowi sens Twojego istnienia - jestem pewien, że mój następca z pewnością powiąże swój napisany 2 lata temu komentarz pod zdjęciem koleżanki z podstawówki z Twoim fochem.
Nie zaprzeczę, że byłaś dla mnie najważniejsza. Sęk w tym, że najważniejsza nie oznaczało jedyna i poza spędzaniem czasu z Tobą miałem jeszcze inne zajęcia. Jak spotykanie się ze znajomymi. Innymi niż Ty. Czasem w celu upicia się w sztok i ubawienia w męskim gronie. Dlaczego o tym wspominam? Bo nie wiem co było zabawniejsze w naszym związku. Twoja walka z moim życiem towarzyskim, czy stawianie mi za wzór Twojego kolegi. Będącego zresztą gejem. I to pasywnym, czy jak się ci od wypinania nazywają.
Im dłużej piszę ten pożegnalny list, tym bardziej jestem zaskoczony faktem jak długo wytrzymaliśmy razem.
Zwłaszcza, że nawet seksualnie byliśmy dopasowani jak plandeka ze Stara na Żuku. Być może trudno Ci będzie w to uwierzyć, ale leżenie jak kłoda i dyszenie to nie szczyt inwencji seksualnej jaki potrafi osiągnąć kobieta.
Wszelkie granice przekroczyłaś jednak w chwili, gdy zaczęłaś planować nasz ślub. Po trzech tygodniach razem. Kompletnie ignorując zarówno to, że nie jesteśmy w żaden sposób zaręczeni ( i na to się nie zanosi), jak i moją apostazję, brak chrztu, bierzmowania i fakt, że nie zamierzam się nawracać w żaden sposób.
Im bardziej ten pomysł Ci się podobał, tym bardziej widziałem siebie spędzającego wieczność na użeraniu się z Tobą i Twoimi próbami zastąpienia mojej osobowości i upodobań tym, co uznajesz za słuszne.
Jestem za młody, by umierać, więc życzę Ci wszystkiego najlepszego, ale z kimś innym.
xxx
PS
Wszystkie orgazmy udawałem.
Tak serio, to jestem przekonany, że chciałybyście poznać historię Andrzeja Waleczny Anus.
"Wszystkie orgazmy udawałem" rządzi! :P
OdpowiedzUsuńŚwietny post, przeczytam więcej ;)
To ja poczekam na korektę i spróbuję przeczytać jeszcze raz... Szok i niedowierzanie Kucu, że można tak spartolić tekst poprzez wciśnięcie do niego wszelkich możliwych stereotypów o kobietach (a właściwie dziewczynkach, bo przecież kobietą nie można by nazwać tworu, który zobrazowałeś).
OdpowiedzUsuńAndrzej Waleczny Anus zgwałcił moją wyobraźnię. Czekam na rozwinięcie :D
Drogi Kucu, wytłumacz mi w kontekście tego posta jedną rzecz: po jaką cholerę wy, faceci, wiążecie się z TAKIMI laskami? Przecież takie rzeczy widać i to na pierwszy rzut oka. A jeśli nawet wy nie widzicie (okey, zdarzają się przypadki pt. "miłość jest ślepa") to przecież macie pod ręką życzliwych ludzi - jakichś kumpli, koleżanki [słynna męsko-damska przyjaźń, która podobno nie istnieje, a jednak], brata, siostrę czy kogokolwiek kto może wam podpowiedzieć, że ta laska jest głupia, zdesperowana i do siebie nie pasujecie. Innymi słowy: widziały gały co brały.
OdpowiedzUsuńI w tym momencie w żaden sposób nie bronię tych dziewczyn, które opisałeś. Wręcz przeciwnie, uważam je za durne i niepoważne. Ale może gdyby faceci na nie tak nie lecieli (a lecą, bo gdyby tak nie było to Twój post byłby bez sensu) to same by coś zrozumiały i spróbowały choć trochę zmienić swoje zachowanie [raczej płonne me nadzieje, ale cóż poradzić, jestem beznadziejną idealistką]? Do czego zmierzam: normalne, ogarnięte laski, które nie robią dramy o serial, który się skończył, nie strzelają focha o rzecz powiedzianą rok temu, chętnie obejrzą z wami horror albo pograją w grę, nie mają nic przeciwko żebyście czasem wyskoczyli z kumplami na piwo i nie piszą smsów co 10 minut są same, a wy pakujecie się w kolejny związek ze słodką idiotką, który skończy się dokładnie tak samo jak poprzedni. I nawet nie masz pojęcia ile takich przypadków mam w najbliższym otoczeniu.
Uff, napisałam elaborat, ale mam nadzieję, że wyłuskasz sens. Ogólnie lubię Twojego bloga, masz fajne, lekkie pióro i piszesz do rzeczy. Będę odwiedzać częściej.
Pozdrawiam :D
Dobre pytanie.
UsuńW skrócie mówiąc - sam będę nieco teoretyzować, gdyż część tych przypadków to - jak pisałem - dorobek moich znajomych.
W skrócie mówiąc:
Czasem o pewnych cechach dowiadujemy się dopiero na pewnym etapie związku. Początkowo je bagatelizujemy i dopiero z czasem nabierają hmm..irytującego znaczenia. I wtedy się rozstajemy. Albo i nie. Znam i takich, co zniosą absolutnie wszystko.
Cholera, napisałbym tekst "Jakich kobiet chcemy?", ale nie wiem czy jest sens.
Anth - kocham Cię. Tak właśnie to widzę. Otaczają mnie mężczyźni (to brzmi dumnie...) marudzący tak jak w tym tekście i po rozstaniu robią dokładnie to samo czyli znajdują kopie swojej eks. Prawda jest taka, że wybieracie takie laski bo lubicie mieć pewność, że ona nie odejdzie. Bo takie kobiety nie odchodzą. Za to te normalne, znające swoją wartość i niepotrzebujące zapewnień o miłości do 10 minut - rzucą was, gdy przestaniecie się starać, gdy poczują brak szacunku. Więc tylko zmieniacie twarze i marudzicie.
Usuńnapisz. bardzo jestem ciekawa, bo teksty masz trafne, a na taki czekałabym z utęsknieniem ;)
UsuńWiążą się z takimi, bo coś tam im się w nich spodoba, zauroczenie, zakochanie i bum, są w ciemnej dupie. Uczucie to ślepota. Ogarnięcie rzeczywistości przychodzi prędzej czy później i nadchodzi rozstanie. Dzieje się tak do momentu, gdy się spotka normalną osobę.
UsuńTrzytygodniowa relacja ma tyyyleee wspólnego ze słowem "związek", co ja z wegetarianami. Kilka randek i tyle.
OdpowiedzUsuńA umawiamy sie z nimi na randki, bo jestesmy leniwi, laska nas zainteresowala czyms, chocby i 70E. Slodkie idiotki maja swoj urok, chwilowy, ale maja, rzucic tez nie szkoda.
Ciagle slysze, ze wszedzie pelno swietnych, inteligentnych, wyrozumialych i boskich w lozku, samotnych kobiet. Tylko cholera, nie ma. Jak juz sie trafi ktos sprawiajacy niezle pozory, to szykbo odpieprza cos takiego, ze slodka idiotka, gdyby tylko sie do czegos w lozku nadawala, bylaby przy niej idealem.
O rany :D Ale z drugiej strony dlaczego mężczyźni wiążą się z takimi kobietami? (albo gdyby zrobić kontr temat, dlaczego kobiety wiążą się z takimi mężczyznami?). Miłość ślepa jest.
OdpowiedzUsuńBo słodka idiotka jest słodka, uchachana, łatwa i z dekoldem :D A żeby zauważyć inne, to musiałbyś wytężyć oczy i zobaczyć takie, od których nie promienieje od nich ani chichotem, ani błyszczykiem, które stoją trochę z boku, nieufnie i które nie zareagują entuzjazmem na "A może byś tak przespała się ze mną?". Ale co się będziesz umawiał z taką, dla zdobycia której nie wystarczy posłuchać o nowym stoliku koleżanki i poodpowiadać na SMSy co 10 minut...
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że historia o Andrzeju Walecznym Anusie mogłaby być faktycznie nieodpowiednia jako bajka na dobranoc - byłaby zbyt ciekawa i nie mogłabym usnąć. :)
OdpowiedzUsuńCo ciekawe, faceci też się tacy zdarzają i wiem to, niestety, z autopsji. Nie mam za to pojęcia, jak dużo takich panów jest. :)