sobota, 19 października 2013





Tytuł alternatywny: Jak fleksja zabiła moją wenę.










"Muszę coś napisać". Myśl ta zagościła w mej głowie we wtorek o ósmej rano. Obiecałem przecież urodzić coś mądrego w związku z setką fanów. Dni mijają, tekstu nie ma, a ja jestem w dupie. Znaczy na zajęciach z fleksji. Wielkiej różnicy zresztą pomiędzy jednym a drugim nie ma. Próbuję wymyślić tytuł, Maciuś - dar elfów dla rocka i mój sąsiad z ławki w jednej osobie - z zainteresowaniem obserwuje jak robię szlaczek z przekreślonych zdań pojedynczych. Minuty mijają, szlaczek liczy już dwie strony, a ja dalej próbuję coś urodzić słuchając jednocześnie o rewelacjach Laskowskiego i jemu podobnych. I rodzę. Ze zbyt widocznym entuzjazmem - resztę fleksji spędzam maglowany z relatorów i modalizatorów. 
Trudno, tekst napiszę na następnych zajęciach..
  ..albo i nie, gdyż kolejny wykładowca nie toleruje pytań bez odpowiedzi i wobec braku chętnych rozmówców poszukuje ich na liście obecności. A ja nawet nie wiem jak się nazywają te zajęcia. Dobrze, że maglujemy Rymkiewicza i usta co w szron topnieją. Najważniejsza rzecz-znaleźć analogię. Hłasko nie, mitologia nordycka nie, Baudelaire...ta. Baudelaire. Maciuś vel. Dar Elfów podejmuje grę i po chwili jeden przez drugiego porównujemy Rymkiewicza do Baudelaire'a. Uratowani, nikt nas nie spyta o nic konkretnego. A ja niczego nie napiszę, dopóki nie wyjdę z gmachu uczelni..
  ..albo i nie, bo już na schodach dowiaduję się, że idziemy na piwo. Po tak uroczym dniu nie mam siły zbyt długo oponować, sam od kilku godzin fantazjuję o porterach stojących rzędem w barze niedaleko. Trudno, przynajmniej spróbuję podłapać natchnienie w knajpie. 
Dopiero na miejscu odkrywam, że znów się okłamałem, bo jedyne co mogę tu podłapać, to raka płuc, marskość wątroby, albo - jeśli się nieco wysilę i będę mieć pecha - jakąś chorobę weneryczną. Trudno, napiszę cokolwiek jak tylko stąd wyjdziemy..
  ..albo i nie, bo w ogóle nie mam ochoty stąd wychodzić. 
W ten sposób wyjście na piwo trwa sześć albo i siedem godzin, a finalnie na placu boju zostałem ja i jedna moja towarzyszka. Która jest tak pijana, że trzeba ją odprowadzić na przystanek, bo albo ją zgwałcą, albo ona kogoś zgwałci. Trudno osądzić. Koniec końców dziewczę ląduje w autobusie, a ja zadaję sobie sakramentalne pytanie "Czy dam radę dzisiaj zrobić cokolwiek?" 
Odpowiedź dostaję w postaci SMS-a o treści "Dostała. Wpadaj do mnie. Chłodzi się.". Kumpel jednak nie będzie ojcem. Nie mogę mu odmówić wspólnych toastów "Za chłopca, który przeżył" i "Za na pewno chłopca, który nie ożył". 

Tak własnie zszedł mi piątek na przykład. Dziś natomiast przepiłowałem dwie wywrotki drewna, jak widzę deskę do krojenia w kuchni to robi mi się słabo i z chęcią powyższe słowa napisałbym dopiero jutro. Gdyby nie to, że jestem umówiony i wiem jak to się skończy.
A może Wy też nie macie ani siły ani czasu na nic konstruktywnego? Wtedy mógłbym to zwalić na chorobę sezonową.

PS
Szablon na blogu jest koszmarny. Ja to wiem, Wy to wiecie. Ktoś zna jakiś mniej szkaradny niż obecny, którego nie będę musiał edytować przez pół dnia? 

7 komentarze:

  1. Mi się też nic nie chce. Mam takie dziwne poczucie, że na coś czekam i gdziekolwiek jestem to wydaje mi się, że nie tam, gdzie trzeba. Strasznie wkurwiające. Śpię po 3-4h dziennie (chociaż u mnie to standard), piję morze kawy i mam poczucie bezsensu.NIC mi się nie chce. Dobrze, że muzyka jest, muzyka ratuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam orzechówkę. Wspaniale uświadamia człowiekowi, że jest tam gdzie powinien - przy niej.

      Usuń
    2. Orzechówka zawsze spoko, lubię zagryzać kinder bueno (wiem wiem, burżujstwo...). Wyborowa Mango też jest spoko. Chociaż ostatnio mam odrzut do wódy. Szlag by to.

      Usuń
    3. Zapijanie, czy cokolwiek innego orzechówki?
      Bez sensu.

      Usuń
    4. Spróbuj kinder bueno to zobaczysz ;)

      Usuń
  2. Szablon jeszcze spoko, szkaradny jest font niezawierający polskich znaków i nagłówek.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Dostała. Wpadaj do mnie. Chłodzi się.". - jak niewiele mężczyznom potrzeba do szczęścia :D.

    OdpowiedzUsuń