sobota, 5 października 2013





Zbiór najgorszych pomysłów na jakie może wpaść kobieta. Najlepszych zresztą też. 









Szanowne samice,
Nietrafiony prezent to zupełnie naturalne zjawisko. Problem pojawia się, gdy dostajemy go od Was. Wtedy nie da się postępować zgodnie z procedurą i po przedstawieniu pt. 'zawsze o tym marzyłem' wrzucić go na stertę niepotrzebnego szrotu. Nie..jeśli prezent jest wynikiem Waszej pamięci i szczodrobliwości my musimy go lubić i cieszyć się posiadaniem. A to bywa czasem ekstremalnie trudne.
Z tego powodu, by oszczędzić Wam i nam męki zwołałem po raz kolejny sobór. Przez trzy dni i trzy noce wysilaliśmy pamięć przypominając sobie najgorsze prezenty od kobiet. Co zabawne, skojarzenie tych najlepszych zajęło nam kwadrans. 
Listę otwierają krawaty. Żaden z nas nie jest korporacyjnym trybem. Żadnego z nas nie widziałyście nigdy w krawacie. Prawie każdy z nas dostał krawat. Dalej żadna z Was nie widziała nas nigdy w krawacie.
Niezależnie od tego czy marzy Wam się elegancki młodzieniec, czy też pytałyście o radę matkę, która kupuje ojcu ten sam gift pod choinkę od 30 lat, nie chcemy krawatów. Żadnych. A już zwłaszcza tych, które mają być zabawne, a śmieszą jedynie ludzi po lobotomii. O skarpetach i tak dalej nie muszę chyba wspominać, nie?
Drugie miejsce na podium przypada koszulkom. Precyzując - koszulkom z napisami. Uwierzcie mi, nikt nie chce chodzić z napisem 'najlepszy chłopak na świecie'. Nikt. Przez cały okres mego żywota dostałem jedną, dosłownie jedną koszulkę pokrytą napisem, zresztą ręcznie zrobionym, która obudziła we mnie szczery zachwyt. Swoją drogą, jeśli widziałaś w mojej szafie 40 czarnych, zwykłych t-shirtów, to waląca w oczy zieleń typu polo prawdopodobnie nie jest najlepszym pomysłem. 
Zmiana tematyki, wchodzimy w literaturę. Książka jest dobrym prezentem, zawsze. A właściwie byłaby. Gdybyście nie wybierały jej pod swój gust. Rok temu pewna kobieta uraczyła mnie Baudelairem. I to był wspaniały prezent. Pewnego Krzysia kobieta uraczyła Harrym Potterem. I to był gówniany prezent. Co gorsza, zawsze istnieje szansa, że obdarzycie nas czymś, co już czytaliśmy. Wszelkie Kamasutry już mamy - uwielbiamy czytać na kiblu o duszy uwięzionej w śluzie z pochwy.
Z kronikarskiego obowiązku wspomnę, że nie chcemy iść do szkoły tańca ani do SPA, a karnet na siłownie nie sprawi, że zrobimy kaloryfer. Prędzej urosną nam cycki od pakowania na masę.
 Przechodzimy do gratów niecodziennego użytku. Zdarza się, że Wasz wybranek to typ, który ciągle siedzi w jakimś lesie, włóczy się po górach i dziwnych festiwalach. Jeśli wykazałyście się taką wspaniałomyślnością, by zafundować mu element osprzętu niezbędnego dla samca alfa, postarajcie się chociaż minimalnie przekopując allegro. Nie chcemy byście zostawiały majątek u Trollskiego, nawet na to nie zasługujemy. I nigdy nie dalibyśmy rady się odwdzięczyć. Niemniej jednak, to bardzo niemiłe doznanie, kiedy scyzoryk rozpada Ci się w ręce, albo nóż łamie na konserwie. A jeszcze trudniej jest kiedy pytacie po dwóch miesiącach, czy prezent się przydaje. 
Na sam koniec mała uwaga. Mężczyźni nie mają  nawyku ozdabiania każdej powierzchni płaskiej masą pierdół.  Z tego powodu drewniane słonie, świece, figurki i tym podobne są kompletnie nieprzydatne. I lądują w szufladach. Ja sam trzymam na biurku czaszkę i planuję kiedyś dokupić kołyskę Newtona. Te dwa przedmioty wspaniale nastrajają do myślenia. O ile czaszka wymaga dekadencji/zamiłowania do Szekspira/specyficznego gustu, o tyle ww. kołyskę można dać chyba każdemu facetowi. W końcu bawienie się kulkami mamy w nawyku i genach. Z drugiej strony, jeśli Twój facet jest palaczem nie ma lepszego prezentu od benzynowej zapalniczki. Wszyscy je kochamy. Bez wyjątku. Pisząc te słowa odpalam papierosa takową, rodem z Ukrainy. 
Wbrew pozorom nie chodzi tu o pieniądze. Cały casus nietrafionego podarunku sprowadza się do męki, jaka towarzyszy uwiązaniu do niego. Jeśli Was kochamy sam fakt, że istniejecie jest największym prezentem. W innych przypadkach może być nim Wasza dupa. 

11 komentarze:

  1. 1. Jeśli kobieta nigdy w życiu nie widziała swojego faceta "pod krawatem" to współczuję i proponuję zmienić faceta na takiego podchodzącego do życia trochę poważniej. Chyba, że się jest gdzieś w gimbazie z emocjami. Nawet Ciebie udało mi się zobaczyć w marynarce (czemu ja Ci wtedy nie zrobiłam zdjęcia?).
    2. Tekst o koszulkach piszesz, jakbyś pisał do różowych dziuń - dużo masz takich czytelniczek? ;p Raz zaryzykowałam i podarowałam koszulkę. Mój facet cieszył się jak z nowej gry na Steamie i chodził w niej, dopóki ktoś jej przed nim nie schował, bo była już zupełnie niewyjściowa.
    Myślę, że każdy prezent, o którym piszesz jest spoko, dopóki nie jest kupiony na stoisku ze "śmiesznymi" gadżetami. Sama nie ogarniam, jak można swojemu partnerowi/przyjacielowi/koledze kupić gacie z głupim napisem wykonanym farbą z ołowiem, albo innym syfem.
    A co do pierdół - też nie znoszę ich dostawać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marynarki lubię. To jedyna część elegancji jaką na sobie toleruję.
      Tekst napisałem na podstawie doświadczeń własnych i kilku znajomych. Koszulki są fajne, o ile są trafione.
      Na przykład te z kreatorium.com są w większości rewelacyjne.

      Usuń
  2. chodzenie w krawatach = poważne podchodzenie do życia?

    jebłem

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby uraczyć mężczyznę krawatem/skarpetkami czy innymi bajerami typu "od cioci dla wuja Zdzicha na 45 rocznicę" x/

    OdpowiedzUsuń
  4. To fakt, ciężko jest kupić mężczyźnie prezent, który trafiłby w jego gusta. Ale myślę, że jeszcze trudniej podarować coś kobiecie. Jak dotąd, w 80 procentach w prezentach od mężczyzn otrzymywałam perfumy lub kosmetyki (jakaś aluzja, panowie? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jest się z facetem już jakiś czas i się go kocha to zna się też jego pasje i w jakiś stopniu w nich uczestniczy (chociażby cierpliwie wysłuchując i przytakując jeśli kompletnie się jej nie podziela - co w cale nie musi przeszkadzać w związku - nabywa się pewnej wiedzy) - wtedy spokojnie coś można wybrać. W przypadkach nowych par uważam że zawsze dobrym wyborem są perfumy - większość mężczyzn ma o nich średnie pojęcie ;) a dobrze pachnieć każdy lubi (nie mówię tutaj o kompletnych brudasach :P ale tacy chyba nie mają partnerek). W przypadku kobiet jest o wiele gorzej. Mężczyźni ciężej znoszą wysłuchiwanie opowieści o naszych pasjach - nawet gdy to jest coś więcej niż "ploty i kosmetyki" to gdy ich nie podzielają nie są w stanie ich ogarnąć a "słuchając o nich" często odpływają w swoje myśli. Dlatego najlepiej nie bawić się w Księżniczki z Bajki i liczyć ze nasz Królewicz sam się domyśli tylko od razu mu powiedzieć ;) - nie ma rozczarowania :P bo nie każda kobieta kocha też bibeloty na powierzchniach płaskich a nawet jeśli to nie "jakiekolwiek", Może zrobisz rekonesans wśród znajomych i koleżanek i zrobisz podobną notkę z anty-listą prezentów dla kobiet ;)

      Usuń
    2. Wbrew pozorom spora część facetów nie znosi dostawać perfum.
      Z drugiej strony spora część całkiem to lubi.
      Nie utrafisz.

      Usuń
    3. Pamiętam, jak z z okazji ostatniej Gwiazdki rozważałam kupienie jakiegoś prezentu przyjacielowi (bo ja kupienie rozważam - jeśli nic nie będzie, to nie kupuję wcale, naprawdę, wiem, że moje towarzystwo mu wystarczy X) ). Rozważałam, przegoniłam się po paru różnych sklepach, nic mi nie pasowało... Wreszcie trafiłam gdzieś na kubek z napisem "What The F#ck" - to było to X) Wiem, że brzmi banalnie, ale jak się ma za cel programistę, który tym magicznym zwrotem ostentacyjnie kwituje każdy komputerowy problem... Wszystko zależy ;)

      Usuń
  5. Nie rozumiem problemu z prezentami. On się pojawia chyba dopiero wtedy, kiedy mamy do czynienia z sytuacją, w której trzeba obdarować typa podobnego do tych z plakatów reklamujących Galerię Katowicką. Trudno nie mieć pomysłu na sprawienie radości komuś, kto jest "JAKIŚ", mogłabym w ciągu 10 minut stworzyć "Listę 30 rzeczy, które ucieszą Kuca".

    OdpowiedzUsuń
  6. Prezent dla faceta? Raczej prezent dla prostego chłopa!

    OdpowiedzUsuń
  7. Kupiłam mężowi na rocznicę multitool Victorinoxa, czy jestem dobrą żoną? :D

    OdpowiedzUsuń