środa, 27 listopada 2013





...naucz się ją uprawiać.






Edycja: Zgodnie z prośbą Rysownika usunąłem z tekstu jego grafiki. Nie bardzo mi robi różnicę czy musiałem czy też nie. Jestem ugodowym kucykiem w pewnych kwestiach.
Nie martwcie się jednak, Rynn nie pozwoliła by tekst był zbyt smutny i zrobiła dla Was inne. 



Na dzień dobry szybkie pytanie.
Co jest pięknego w Web 2.0?
Możliwość spędzenia nocy na odkrywaniu nowej muzyki udostępnionej przez innych. Portale społecznościowe pełne grup podobnych nam ludzi. Blogi wszelkiego kroju, dzięki którym..sami wiecie zresztą po co czytacie blogi.
Jak widać minusem współczesnej sieci nie jest ani bezpieczeństwo, ani gromadzenie informacji.
Tym problemem są ludzie. I na nich się skupimy.
Pozwólcie więc, że krótko przedstawię Wam bohatera dzisiejszego tekstu, który jest wręcz modelowym przykładem kwestii w tytule.
Mawia o sobie Ten co nie rysuje, nie bloguje i nie nagrywa.
Nie jestem w stanie mówić o nagrywaniu - przestałem się interesować Pokemonami niemal na równi z marketingowcami Lay's.
Trudno mi też oceniać rysunki, chociaż mieszane uczucia budzą we mnie...
...tu był jeden z rysunków Rysownika. Na jego prośbę został usunięty i zastąpiony przez dzieło Rynn, bo tekst z nimi jest mimo wszystko weselszy. 
...analogiczna sytuacja jak ta opisana wyżej. Była grafika Rysownika, teraz jest grafika Rynn.

Pozostaje mi skupić się więc na blogowej aktywności autora powyższych prac pełnych wysublimowanego humoru.
Twierdzenie, że bloga pisze się dla siebie to jedno z najbardziej nieudolnych kłamstw jakie można powiedzieć. Blogi pisze się dla reakcji. Niezależnie od tego czy krytykujesz część rzeczywistości, opisujesz coś dostępnego tylko Tobie, czy przedstawiasz swój rewolucyjny pomysł. Zawsze chodzi o reakcję. Ludzi którzy się zgodzą, rozwiną koncepcję, lub spróbują ją obalić. Wtedy, w bólach i mękach, rodzi się dyskusja.
Ba, czasem autor domaga się wręcz tejże dyskusji i kończy swój tekst na przykład w ten sposób:
"To, oczywiście, tylko takie moje rozważania. Co Ty o tym myślisz? Czy łatki do ebooków znanych książek, wyjaśniające kilka błędów i nieścisłości, miałyby dla Ciebie sens i zachęciły do ponownej lektury? W jakich książkach chciałbyś zobaczyć takie łatki? :)"

Ja też zadam pytanie, na wpół retoryczne i dodatku nie na końcu, a w środku.
Na cholerę otwierać dyskusję, skoro się jej ani nie chce prowadzić ani nawet tego nie umie?
Wyobraźcie sobie, że to były moje słowa, te odnośnie modyfikowania cudzego dzieła. Jesteś przeciwnikiem koncepcji? Wyrażasz to. Otrzymujesz replikę. Ponownie odpowiadasz. I znów dostajesz odpowiedź. W postaci usunięcia całej linii komentarzy. I bana na dokładkę przykładowo. Jaki jest sens prowadzenia dyskusji, w której posiadanie odmiennego zdania od stawiającego tezę, hipotezę czy chociażby pytanie oznacza zakończenie rozmowy?
No, ewentualnie mogę tylko Cię zbanować. Akt łaski. Przy okazji będzie wyglądało jak druzgoczące zwycięstwo nad adwersarzem.
Rozumiem, że to wygląda żałośnie - przegrać dyskusję na własnym blogu, czy to knock outem (nagłe wycofanie się z tematu), czy też na punkty (w postaci przewagi like'ów i im podobnych pod wpisami rozmówcy).
Dużo żałośniejsze są jednak ślady po takiej właśnie porażce. A w Internecie nic nie ginie, o czym później.
Jeśli chcesz o czymś napisać - licz się z krytyką. I naucz się wchodzić w polemikę.
Zapomniałbym. "Naucz się myśleć jak ja i wtedy wróć" nie jest argumentem. Jest przywaleniem twarzą w tort, czyli zrobieniem z siebie klauna.
Wiem, że niektórzy z Was mogą teraz pomyśleć
"Prr Kucyku, stój. Przecież taki durny hejt zawsze się wycina, sam moderujesz komentarze".
O różnicach między krytyką i hejtem porozmawiamy kiedy indziej. Tym razem pozostawię tę kwestię Waszemu osądowi i przy okazji wyjaśnię dlaczego w sieci nic nie ginie.
Kliknąwszy w ten tekst ujrzycie moją wymianę zdań z autorem postu. Nie wiem ile musiałbym wypić, żeby wyrzucić ją z bloga jako bezmyślny hejt. Względnie by użyć argumentów autora. Ciekawe czy w ogóle można tyle wypić.
Oczywiście można przyjąć założenie, że na sam koniec byłem niemiły i stąd reakcja. Niestety będzie to błędne założenie, gdyż ten komentarz, napisany zresztą przez piętnastolatkę, również nie ujrzał światła dziennego.
To nie wszystkie komentarze, które zniknęły lub nie zostały przepuszczone przez sito moderacji wprowadzonej w połowie dyskusji.
Chcecie zobaczyć wszystkie?
Mówiłem, w Internecie nic nie ginie.
Z wejściem na blog normalnie i porównaniem komentarzy dacie sobie radę już sami.
Z całości dzisiejszego tekstu możemy wydobyć następującą naukę:
Blogowanie to nie tylko pisanie tekstów. To również umiejętność rozmawiania z tymi, którzy je przeczytają.
Jeśli ktoś tego nie rozumie pozostaje jedynie wyżej wspomniany tort na twarzy.

Na zakończenie słowo bezpośrednio do Ciebie Rysowniku, bo pewnie również tu dotrzesz.
Każdemu kto chce rysować sugerujesz "Fun with a pencil" Loomisa. Tym razem ja Ci coś doradzę. Jeśli chcesz blogować, to z całego serca polecam Ci to:



PS
Oczywiście wszystkie grafiki są tworami Rysownika, więc siłą rzeczy to on ma prawa autorskie.
Teraz wszystkie grafiki są tworami Rynn. 

25 komentarze:

  1. Zapomniałeś o fakcie, że banów nie dostają fejmy takie jak Zuch na przykład, choćby nie wiem co powiedziały...

    OdpowiedzUsuń
  2. To miło, że określasz kogo są to grafiki, ale ja jednak nadal poprosiłbym o ich usunięcie. Wiesz, Creative Commons i w ogóle, jestem pewien, że nie będziesz grać wariata. Z góry dziękuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bede. Trochę szkoda, twoje grafiki wzbogacają tekst, ale jakby nie było są twoje. Usunęła je jak tylko wróce do domu.

      Usuń
    2. Niemniej, z akademickiej ciekawości - nim wrócę w domowe pielesze - spytam: Czemu chcesz usunięcia tych grafik?

      Usuń
    3. Ale masz świadomość co to jest Dozwolony Użytek? Przytocze ci z wiki "rozpowszechniać w publicznie dostępnych mediach wcześniej rozpowszechnione materiały o charakterze aktualności lub przeglądu wydarzeń (sprawozdania z wydarzeń, aktualne artykuły na tematy polityczne, mowy wygłoszone publicznie itp.)"

      Oprócz tego co ma do tego licencja CC? Gdzie się nią niby afiszujesz. I którą, bo jest ich wiele wersji (jak wiesz). Z reguły CC umożliwia dokładnie odwrotną rekację niż tą której chcesz.

      Usuń
    4. Rysownik wrzucił te grafiki w publiczne miejsce, więc można ich niekomercyjnie używać. Czy kuc je usunie czy nie to kwestia jego widzimisię, ale nie ma takiego obowiązku prawnego.

      Usuń
    5. Z tego co się orientuję, to Creative Commons nie zabrania repostowania.

      Nie usuwaj, ładnie proszę.

      Usuń
    6. Tylko czemu Rysownik nie odpowiedział na twoje pytanie? Ech, ujawniają się braki w umiejętności konwersacji.

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałeś jak zwykle dobry tekst. jednak przytaczanie przykładu konkretnego bloga, osoby i wypowiedzi... jeżeli Pan Rysownik się na to zgodził to w porządku, ale takie wyśmiewanie (bądź co bądź jest to wyśmiewanie, choć kulturalne ;) ) budzi we mnie niesmak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytoczenie było niezbędne - w pewnym momencie i tak ukazuje się adres bloga. A skoro już o kimś mówię warto go w dwóch - trzech słowach przedstawić. A przy okazji dać prawo do merytorycznej odpowiedzi.

      Usuń
    2. Osobiście źle bym się poczuła gdyby tak mnie ktoś potraktował, także pisałam ze swojego punktu widzenia. Jeżeli Ty czy Pan Rysownik nie macie nic przeciwko to nie mam już nic więcej w tej sprawie do powiedzenia.

      Usuń
    3. Osobiście mimo wszystko to mój blog i nie mam obowiązku uszczęśliwiać nim kogokolwiek. Oznaczyłem Rysownika by miał prawo obrony (z którego nie skorzystał) i dlatego, że jest idealną ilustracją problemu jaki porusza tekst.

      Usuń
  5. Jako blogerka i bywalczyni różnych blogów zauważyłam, że usuwanie niewygodnych komentarzy jest bardzo popularne, m.in. bloggerki-celebrytki, które każdy nieprzychylny im komentarz usuwają. Mnie czasami potrafi krew zalewać, jak czytam komentarze, które nie tyle są nieprzychylne co "hejtują" to co robię lub co napisałam. Ale ponieważ uważam, że każdy może mieć swoje zdanie to publikuję je, ale zazwyczaj nie ciągnę dyskusji, albo odpisuję już na spokojnie, po ochłonięciu.
    A co do artykułu zgadzam się z Kszy. Jest bardzo dobry, ale wolałabym przeczytać ten tekst nie wiedząc nic o osobie, z którą prowadziłeś usuniętą dyskusję. Chyba, że chciałeś uzyskać prowokację godną "gimbazy", albo typowy tekst "hejtera", to wyszło ci to idealnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego usunąłeś Movi'ego? Skąd wzięła się taka nagonka na Pana Rysownika? Pytam bo widziałem też komentarze Revv albo Ślimoka na jego temat, nie rozumiem oburzenia. Argumenty które przytaczasz w dyskusji są dobre, ale można było je wyrazić lepiej, w sposób milszy dla odbiorcy (Pana Rysownika).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Movi chyba sam się usunął. Ja nie maczałem w tym palców. Co prawda był jakiś zdublowany komentarz, który (w 2 kopii) przerzuciłem do spamu, ale nie sądzę by to wykopało ten pierwszy.

      Usuń
    2. Sam usunąłem komentarz :)

      Usuń
    3. To bardzo ciekawe Anonimowy, gdzie widziałeś takie komentarze Ślimoka :D?

      Usuń
    4. Revv ALBO Ślimoka. : D A mnie Rysownik zagadał na asku, gdzie skrytykowałam go za sprzedawanie koszulek z pokemonem, więc wszystko się zgadza.

      Usuń
  7. Mimo wszystko wybór grafik pana rysownika był tendencyjny, przyznaj się Kucu :D Mógłbyś dać link do strony z Rysownikowymi rysunkami, czytający ocenią ich jakość bo obawiam się że te które wrzuciłeś mogą nie być jedynymi a nawet przeciętnymi, a jednymi z gorszych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ni ma lepszych

      Usuń
    2. Tendencyjny to już przesadne określenie.
      O ile paszteciki były jakimś krótkim żartem, o tyle kotów jest cała seria. Pasowały mi stylistycznie do bloga. Nietrudno znaleźć więcej prac do porównania.
      Poza tym, nie znam się na światłocieniach i tak dalej. Ot, wziąłem dwa 'pruty'.

      Usuń
  8. Cholera... Nie puszczaj komenta o usuwaniu komentów :D Zapomniałem że słowa "usunięte przez autora" dotyczą autora postu a nie całego tekstu :D sry

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś miałam okazję uczestniczyć w dyskusji, dyskusji oksfordzkiej. Dla mnie osobiście bardziej to przypominało zwykłą, kierowaną "dyskusję" w szkole, ale co tam. Dyskutując później z koleżanką przypomniałam sobie o tej notce i powróciłam. W dyskusji blogowej osobiście mam małe doświadczenie, ale jednocześnie też dużą styczność z "autoreczkami", które przez swą żelazną moderacje komentarzy nie przepuszczą ani kropli krytyki. Sama jestem autoreczką innego pokroju - krytyki, tej konstruktywnej zawsze się domagałam, więc jak widzę sam miód pod postem, to malowniczo krew mnie zalewa. Na takiej podstawie zrodziła się teoria, że do prowadzenia bloga trzeba dorosnąć, tak samo jak do pisania komentarzy. Szukam dla niej potwierdzenia lub też zaprzeczenia;)
    Z rosnącym podziwem - Tari
    Ps. Przełamałam się, napisałam. Zaszokowałam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Internetu trzeba po prostu dorosnąć. Zwłaszcza teraz, kiedy ma on kształt przepływu między użytkownikami, a nie odbiorcy - nadawcy.

      Usuń