wtorek, 12 maja 2015




I wyszedłeś jasny synku, z ciemnym piwem w noc


Siedzimy jak tysiące razy wcześniej w warsztacie. Rozmawiamy bezwładnie, jak to dwóch facetów przy piwie. A ja zamknąłem sesję. A ja w sumie też. Idziesz na magistra? Szkoda to będzie kończyć. Jak ten czas leci. Dopiero co tu siedzieliśmy, komary cięły strasznie, a my piliśmy i gadaliśmy o... No. A jak z Rudą piliśmy whisky w opuszczonej szkole i kąpaliśmy się w stawie o 5 rano? Też dopiero co.  Z Twojej siostry będzie piękna kobieta. To już jest kobieta, ona jest w liceum. Pamiętasz, co my robiliśmy w liceum? Niemożliwe, a ja ciągle na nią jak na dziecko. Zobaczysz, niedługo wpadnie tu Twoja żona ze szmatą, że znowu pijemy, albo.. Nie. Nie mów po raz setny o córce i tata, weź napraw rowerek. Zaśmialiśmy się, zamilkliśmy. Potarłem policzek, poczułem twardy, nierówny zarost. A przecież goliłem się dwa dni temu. Dawniej mogłem co tydzień. 

I poczułeś jak zastyga, już wykuty - los

Baliśmy się tego właściwie od zawsze. Jest sporo prawdy w twierdzeniu, że większość facetów desperacko ucieka od dojrzałości i odpowiedzialności. Boimy się wieczności i zamkniętych drzwi. Nie potrafimy się godzić z upływającym czasem i nadchodzącymi zmianami. Żyjemy z dnia na dzień, do obiadu i do piątku. Do świąt, do wakacji, do lata, do zimy, do wieczora, do wypłaty. Wierząc, że wszystko jest niezmienne; takie samo, jakim było rok, dwa lata temu. Czasem coś wyciąga nas z akwarium, koleżanka ze studiów wychodząca za mąż, była z liceum, która zostaje młodą matką, Wtedy powtarzamy sobie wzajemnie, że to coś niezwykłego i z ulgą wracamy do zanurzenia. A później przychodzi szok, niedowierzanie i desperackie miotanie się po podłodze. 

Gdy zadrżałeś, podpisany był pakt z diabłem

Dawniej mogliśmy latami kochać jakaś kobietę. Być z nią, a później się rozstać. I żyć w wygodnej wannie, ze świadomością, że kiedyś znów będzie nasza. Dawniej one się po prostu nie zaręczały.
Dawniej mogliśmy zasypiać spokojnie. Przed nami była cała młodość, tysiące lat studiów. Mieliśmy czas, by wszystko zmienić i znaleźć sposób na dorobienie się fortuny. Dawniej nie kończyliśmy studiów. 
Dawniej istniało pewnego dnia. Pewnego dnia Kolej Transsyberyjska niosła nas przez świat. Odbywaliśmy pewnego dnia wielomiesięczne wyprawy. Pewnego dnia stawialiśmy ostatnie zdanie dzieła naszego życia i rozrywając sobie palce na strunach nagrywaliśmy tę jedyną, poszukiwaną całe życie melodię. Teraz pewnego dnia staje się coraz bardziej odległe, mętne i nierealne. 
Jeszcze dawniej otaczał nas ryk tysięcy gardeł, gdy pokazywaliśmy hiszpańskim laleczkom jak się gra prawdziwy, brutalny futbol. Otępiali ze strachu ściskaliśmy w spoconych dłoniach karabin, poświęcając życie czemuś, co ma prawdziwą wartość. Staramy się o tym nie pamiętać, bo jest już za późno. 
Dawniej popełnialiśmy więcej błędów. Jednak od żadnego nie zależało to, czy przeżyjemy kolejny miesiąc, rok. Decyzje po prostu z nas wyrastały, omijając kalkulacje. 
Dawniej mieliśmy na co czekać. Tyle się jeszcze miało wydarzyć, spełnić i zmienić. 
Mieliśmy też zaliczyć wszystkie aktorki, niektóre dwa razy. Liv Tyler zaklepałem tyle razy, że mam odciski.


Dałeś swoją duszę za rzeźbioną michę z jadłem

Siedzimy jak nigdy wcześniej w warsztacie. Zamilkliśmy, zatruci wiedzą, że to nadeszło, że koniec i nie mamy całego życia przed sobą, część została za plecami. Ostatnie drgawki, nasza nieśmiertelność dogorywa. Koniec z markierowaniem obowiązków, byle tylko wrócić do kombinowania co dziś można zrobić i z kim. Już bije dzwon, a pradziadowie robactwa nam przeznaczonego narodzili się...

A potem ten baton przypomniał sobie, że w sumie jest dwa lata młodszy i to ja mam problem, a nie on.
Eh, wpisujcie miasta, które się solidaryzują. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz