środa, 11 lutego 2015



Czasem przychodzi ten dzień. Dziewczę zmęczone tym, że wszystkie randki i spotkania kończą się w knajpie, zaczyna podnosić bunt. Co gorsza nie chce już iść do herbaciarni, by wypić dwie herbatki z arabskich trocin za cztery dychy, ani do kina na Miasto 44. Niestety, dziewczę dostało właśnie przelew za dwa miesiące z góry.
Właśnie tak. Czeka was galeria handlowa. 


Dasz radę panie Frodo!


Wbrew temu co myślisz, wizyta w galerii handlowej nie jest taka zła. Twoja kobieta mogła mieć zdecydowanie gorszy pomysł  Mogła zapragnąć zwiedzania zwykłej galerii. Kiedyś spotykałem się z dziewczęciem, które wyciągało mnie na wszystkie możliwe wystawy fotografii. W efekcie końcowym musiałem krążyć jak przygłup i podziwiać kolejne czarno-białe zdjęcia pleców, wyrażać zachwyt i dyskutować. Co było dość trudne, biorąc pod uwagę, że fotografuję głównie notatki przed kolokwiami, a lustrzanką jest dla mnie wszystko, co duże, czarne i ma obiektyw. W sumie przydałby mi się aparat.

Galerie handlowe to niezły tygiel społecznościowy. Można w nich spotkać każdy typ człowieka, szczególnie odkąd menele odkryli, że w kiblu da się spokojnie wypić piwo, a nawet zapalić przy odrobinie szczęścia. Dostojne piękności przechadzają się na swych długich nogach lustrując witryny znudzonym wzrokiem. Pozbawione męskości batony wędrują w podwiniętych rurkach, by kupić kolejną czapkę - kondomiarę albo biografię Jobsa. Wszystkie ławki okupują licealistki, które nie wiadomo po co przyszły, skoro mają do kupy osiem złotych. Są jeszcze zagubione w innych światach panienki w rękawiczkach bez palców i glanach, szukające książki o smokach i paladynach albo o morderczym fiołku i dzielnej spadochroniarce (kto zna, ten może się zaśmiać, pozwalam). Rodzinne pielgrzymki z naręczem kuponów rabatowych taranują się wzajem, a studenci politechniki przymierzają się do smartfonów w Saturnie. Stać ich, właśnie dostali trzy koła stypendium, a na dziewczynę i tak nie wydadzą, bo jeszcze jakaś musiałaby istnieć. W całym tym ZOO nagle zjawiasz się Ty i twoja łania. Musisz przeżyć i w dodatku dobrze się bawić.


Biegnij Forrest, biegnij!


Pierwszą rzeczą jest ustalenie granic możliwości. Osobiście jestem w stanie krążyć po galerii, dopóki nie dopada mnie zbyt mocny głód nikotynowy. Moment ten można opóźnić poprzez wprowadzanie mnie do Matrasa albo sklepu dla chłopców. Tam jak zwykle odchodzi ceremonia patrzenia maślanymi oczami na Ka-Bary i lizania witryny. Przy odrobinie wprawy bez trudu zaczniecie się orientować, gdzie są interesujące chociaż w minimalnym stopniu sklepy. Jeśli nie księgarnia, to chociaż Saturn, gdzie można udawać studenta polibudy (przynajmniej dopóki nie obejmie was dziewczyna, niszcząc całą iluzję). Od biedy nada się sklep zoologiczny. Łatwo tam zaciągnąć kobietę (Patrz jakie ładne, małe, puszyste króliczki), a następnie gonić ją z gumową, chrumkającą świnią dookoła regałów. 

Prędzej czy później zostaniecie jednak zmuszeni do odwiedzenia sklepu odzieżowego, salonu, butiku czy jakkolwiek się to ładnie nazywa. Po kilku krokach łatwo zorientujecie się, że nie jest to tak tragiczne, jak sądziliście. Chyba, że aktualnie trwają przeceny i legion przyjezdnych ze wsi studentek postanowi walczyć o każdą sztukę zszytego materiału. Jeśli macie mądrą kobietę, która posiada zarówno gust, jak i określony styl, rajd przez jeden sklep nie zajmuje zbyt wiele czasu. Sam sklep zresztą nie atakuje zbytnio zmysłów (wyjątkiem był pewien Cropp, gdzie nieludzko wyła muzyka). Na upartego sami możecie rozejrzeć się w poszukiwaniu Graala znanego jako zwykły, czarny t-shirt, zwykłe jeansy i zwykła, czarna bluza z kapturem bez udziwnień. Może się jednak zdarzyć, że wasza kobieta zacznie patrzeć wyjątkowo długo na coś, czego nigdy nie chcielibyście na niej zobaczyć. Wtedy musicie się uciec do podstępu i wypowiedzieć jedno z zaklęć:


1. Wyglądasz w tym grubo - Zawsze działa. Kobieta nigdy nie kupi niczego, w czym wygląda grubo. Chyba, że z natury przypomina tucznika przed świniobiciem, ale chyba nikt normalny takich kobiet nie wybiera.



2. Wyglądasz w tym staro - Dość uniwersalne. Niektóre kobiety przejawiają słabość do wzorów w kwiatki, wyciągniętych sweterków w stylu pensjonarek i tym podobnych. Szybkie porównanie do panteonu ciotek i emerytek załatwia sprawę.


3. Jak plandeka z Żuka na Kamazie - Możecie skrytykować w ten sposób rozmiar, kształt, fakturę, kolor. 

I wreszcie najpotężniejsze z zaklęć:


4. Moja była miała identyczną - Nie ma cudów, zawsze działa. Ruch ręki odkładającej cuch na półkę jest niedostrzegalny dla oka. Jeszcze lepsze, gdy w miejscu byłej ustawicie panienkę, której wasza kobieta nie lubi, bo, na przykład, próbowała (panienka) was uwieść. 


Zawsze istnieje też szansa, że macie fajną dziewczynę, która widząc dwie puszyste oglądające jakąś bluzę, chwyci kolejną, identyczną i stwierdzi, że to dobre dla kaszalota, a nie normalnej kobiety. Przy odpowiednim zgraniu można się nieźle bawić kombinacjami tuczników i starych ciotek w pobliżu przeróżnych panienek. 

Nieco gorzej robi się, gdy ciuchy zostają wyselekcjonowane i należy udać się do przymierzalni. Nie chodzi nawet o odgłosy humbaków próbujących wbić się w rurki ani dwuznaczne uśmiechy typa z setką kolorowych bransoletek. Cała sztuka leży w tym, że możecie wybrać zły moment, by zajrzeć za kotarę i ujrzeć swoją piękność w rajtuzach, kalesonach i trzydziestu parach skarpet. Jeśli dotychczas widywaliście ją jedynie wystrojoną jak bogini płodności albo renomowana domina, możecie przeżyć lekki szok. Chyba, że jesteście ciężko zakochani. Wtedy wasza psychika i tak uzna, że nikt tak seksownie nie próbuje wepchnąć kopyta w nogawkę kręcąc barchanami.


The Longest Yard


Kiedy już opuścicie ostatni punkt z programu odzieżowego i zaczniecie naiwnie sądzić, że to koniec, czeka was runda druga. Runda koszmaru, najdłuższa mila w waszym życiu. Drogerie i perfumerie. Pedantycznie czyste, zastawione stosami produktów, o których istnieniu nie mieliście pojęcia. Wypełnione dziesiątkami kobiet wąchających, psikających i rozważających napisy na etykietach jak Kant istnienie Jahwe. Zostaniecie zmuszeni do wdychania zawartości dziesiątek flakonów, jak w Guantanamo. Pytani o różnicę między jednym brązowym cieniem i drugim brązowym cieniem. Nie ma ratunku. Mądra kobieta zwyczajnie wie, że przebywanie w drogerii jest dla faceta jak stanie obok uszkodzonego reaktora. Jedynym pocieszeniem jest możliwość prowadzenia dowcipnych dialogów.

- Co to jest? - pytasz wskazując na kawałki tektury sterczące z pojemnika.
- Testery - odpowiada kobieta machinalnie, jak dziecku z niedowładem płatu czołowego.
- Aha...więc to sobie wkładacie, jak ktoś nie zdąży wyjąć i zaczyna się robić zabawnie? - odpowiadacie z rozkoszą łowiąc oburzone spojrzenia ekspedientek i klientek. 
- Nie. I uspokój się na chwilę - mówi dziewczę zużywając zapasy instynktów macierzyńskich na najbliższe pięć lat.
- Słońce, czy tym się usuwa ciążę? - pytacie po dziesięciu sekundach, wskazując na coś, co okazuje się zalotką. Jak wygląda zalotka można się dowiedzieć w trzy sekundy, pytając o to dowolną samicę albo Google. Jak działa - pytałem kilkukrotnie, do teraz nie rozumiem idei. Najważniejsze jednak, że kobiety zaczynają warczeć, kasjerka wyciąga nabitą gwoździami dechę spod kasy. 
- Dobra, wychodzimy - odpowiada umiłowana wasza przeczuwając lincz. 

Jeden sklep z głowy. Na dłuższy czas, jak dobrze pójdzie. 



Balrog


Kiedy już wszystkie sklepy zostaną zaliczone, a wy będziecie przekonani, że to koniec, coś się stanie. Zawsze. Na przykład na drugim końcu galerii będą za darmo robić makijaż kosmetykami po cztery stówy. Albo umiłowana wasza zapragnie herbaty z kulkami, żelkami czy cokolwiek to jest. Nie odmówicie kobiecie takiej przyjemności. Zwłaszcza, że to inwestycja na przyszłość, gdy spóźnicie się na randkę dwie godziny, bo wpadliście w knajpie na kumpla, który miał urodziny. Trzecie w tym roku. Zresztą, jesteście zakochani i lubicie sprawiać przyjemność swojej łani. A ta herbata z kulkami zimna i całkiem dobra. Łącznie ze wspomnianymi żelkami, których nie będziecie umieli płynnie wsysać, co zostanie odnotowane i skomentowane. Jeśli wasze dziewczę ma poczucie humoru, możecie wygłosić wtedy prelekcję pod tytułem ssanie a podział umiejętności w związku. Jeśli nie ma, zmieńcie ja na lepszy model. 


Wychodzicie. W końcu. Dziewczę jak Ozyrys wpatruje się w waszą duszę i stwierdza nagle, że napiłaby się piwa. Ona wie, że potrzebujecie teraz, po całej tej kampanii,  kufla i drewnianego stołu. W końcu was kocha, nie?

0 komentarze:

Prześlij komentarz