czwartek, 28 sierpnia 2014



Jest wspaniały. Twój mężczyzna. Wykształcony, różne książki na półce. Porozmawiać z nim można poważnie. Czuły i opiekuńczy, ma Twoje zdjęcie na tapecie. Nie chleje z kolesiami po barach i spelunach, odpisuje od razu. Życie z nim bywa naprawdę cudowne.
Pod warunkiem, że nie cytuje swojej matki w każdej rozmowie jak wyroczni. Albo Jedyny, ukochany Twój nie zaczyna planować wszystkiego, od domu po wakacje, pod matkę, bo inaczej będzie jej przykro i „przecież to moja mama”. Wierzysz, że to się zmieni. Że ona przestanie wpadać z inspekcjami, nie bacząc na Twoje plany, bo się stęskniła za pierworodnym. On przestanie udawać głuchego idiotę, gdy jego matka znów próbuje zrobić z Ciebie tragedię i życiowy błąd. I wyjaśni jej w końcu, że nie będzie dzieci, ślubu i wesela. Będzie dobrze.
Nie będzie. A on nigdy tego nie zrobi. Niektórych przeraża życie poza jurysdykcją własnej matki. Prowadzą dorosłe życie, które traktują jak gówniarz wyjazd na kolonie. I to ten gówniarz, którego nie lubią inne dzieci. Dzwoni, pyta o zgodę, wzywa pomocy. Wysyła MMS-ami próbki farb przed remontem i zdjęcia t-shirtów rano. Najchętniej odżywiałby się przez pępowinę. Inni boją się samej rodzicielki. Trudniej ich wyczuć. Przez większość czasu zachowują się jak ludzie. Dopiero gdy z inspekcją przybywa ich matczyne gestapo, zaczynają potakiwać, zgadzać się, trzaskać obcasami i unosić wyprostowaną rękę. Samcza stanowczość wraca im dopiero w rozmowach z własną kobietą. Jeśli słyszysz To moja mama albo Powinnaś mnie wspierać, uciekaj. Nie myśl, nie odwracaj się za siebie, uciekaj.
Obydwa gatunki łączą one. Matki - kwoki. Przerażone tym, że ich maluch żyje poza domem. To zwiększa ryzyko podejmowania przez niego samodzielnych decyzji. Jakby mało było nieszczęścia, zamiast odbić księżną Kate, wziął jakąś prostaczkę z gminu, która nie umie nawet ugotować porządnego rosołu. Rosół to nie problem, mamusia zrobi, przywiezie garnek, ale co z resztą życia?
Kobiety uwielbiają się okłamywać. Tylko dlatego ta sama, stara historia jest wiecznie żywa. Oszukujecie się, że będzie inaczej. Po rozmowie, po zaręczynach, po zamieszkaniu razem, po ślubie. Próbujecie przypodobać się jego matce. Znaleźć porozumienie, mimo wszystko się staracie, by Was zaakceptowała. Błąd. To wasze życie, a ta stara torba przekroczyła granicę. Gwałt gwałtem, a ogień ogniem. Chłoptyś się obrazi? Czas, by dorósł. Odejdzie? Najwidoczniej nigdy nie był Twój.
Jest chłopcem swojej matki.

0 komentarze:

Prześlij komentarz