Dar, zagrożenie czy przekleństwo?
Przyjaźń. Zaraz po miłości drugie
największe źródło idiotycznych sentencji i grafik. Drugi największy powód do
narzekania. Jedni nie mają przyjaciół, drudzy mają zbyt wielu, trzeci odkryli,
że ich przyjaciel jednak nim nie jest albo zostali boleśnie uświadomieni.
Czwarci narzekają, że zostali wepchnięci do friendzone przez kobietę, którą
kochają, a jeszcze inna grupa zawsze sądziła, że to przyjaciel, a on chciał
dosłownie wydymać.
Wiecie, co ich wszystkich łączy? Sami
są sobie winni. Idąc od samego początku:
Nie wiem, jak można nie mieć przyjaciół.
Serio. Jestem ostatnią osobą, z jaką opłaca się zawierać braterstwo.
I wiecznie przyjaciół mam. I to
najlepszych z możliwych. Niezależnie od tego, czego potrzebuję, co się dzieje i
która jest godzina. Ba! Niezależnie od ich stanu, co udowodnili w noworoczny
poranek. A jestem - jak mówiłem - koszmarnym materiałem na kumpla. Pamiętacie
tę reklamę
Carlsberga? Moje towarzystwo nie tylko przyjechałoby w środku
nocy. Zdążyłoby się jeszcze zebrać, zorganizować, wykonać szturm na budynek i
pomóc złapać tamtą kurę. Jakim cudem? Nie wiem. Ale skoro ja mogę mieć takich
przyjaciół, to kim trzeba być, by nie mieć ich w ogóle? Żadnych?
Nadmiar przyjaciół w ogóle jest dla mnie
absurdem. To przecież wąska grupa, do której dostanie się wymaga sporego czasu
i wielu wydarzeń cementujących znajomość. Wpuszczanie do tejże grupy każdego
znajomego z dłuższym stażem jest paranoją i prowadzi nieuchronnie do punktu
trzeciego.
Fałszywi przyjaciele. Temat-rzeka,
zwłaszcza wśród zbuntowanych nastolatek. Tylko co tu przeżywać? Zwyczajnie
popełniło się błąd, dopuszczając kogoś zbyt blisko lub zbyt wcześnie bez
należytej weryfikacji. Można najwyżej się cieszyć, że ten błąd wypłynął.
Friendzone? Sam sobie jesteś winien.
Pomijam już fakt, że miłość to blitzkrieg, nie wojna okopowa - kto ciągle
siedzi na tej samej pozycji, ten zawsze w końcu dostaje w dupę. Mało było
jawnych sygnałów odnośnie tego, gdzie spycha Cię kobieca psychika? Trzeba było
działać, zamiast cieszyć się faktem, że w ogóle z Tobą rozmawia.
On jednak nie chce być tylko
przyjacielem? Gratuluję spostrzegawczości. Myślisz, że rozmawiał z Tobą o
bólach menstrualnych z akademickiej ciekawości? Widziałaś gdzieś przyjaciół,
gdzie jedno ciągle biega za drugim, traktując to jak etat albo życiową misję?
Ostatni model 'problemu z przyjaźnią' dotyczy głównie kobiet. Powiedziałbym, że dotyczy wyłącznie kobiet, ale po tym, co ostatnio widziałem w tramwaju (i opisałem zresztą na fanpejdżu), nic mnie już nie zdziwi.
Zaskoczenie wywołane tym, że Wasz ex sprowadzony zaklęciem 'zostańmy przyjaciółmi' do roli emocjonalnego tamponu, którego potrzebujecie kilka razy w miesiącu, nie chce wpasować się w swoje miejsce. I ciągle próbuje się wyłamać. Ktoś, kogo zostawiasz, nie będzie twoim przyjacielem. Nigdy.
Oczywiście, w przypadku, kiedy po prostu obydwoje odpuszczacie, obydwoje już nie chcecie być razem, model przyjacielski może wypalić. Tyle, że wyjdzie on w dość naturalny sposób.
Ostatni model 'problemu z przyjaźnią' dotyczy głównie kobiet. Powiedziałbym, że dotyczy wyłącznie kobiet, ale po tym, co ostatnio widziałem w tramwaju (i opisałem zresztą na fanpejdżu), nic mnie już nie zdziwi.
Zaskoczenie wywołane tym, że Wasz ex sprowadzony zaklęciem 'zostańmy przyjaciółmi' do roli emocjonalnego tamponu, którego potrzebujecie kilka razy w miesiącu, nie chce wpasować się w swoje miejsce. I ciągle próbuje się wyłamać. Ktoś, kogo zostawiasz, nie będzie twoim przyjacielem. Nigdy.
Oczywiście, w przypadku, kiedy po prostu obydwoje odpuszczacie, obydwoje już nie chcecie być razem, model przyjacielski może wypalić. Tyle, że wyjdzie on w dość naturalny sposób.
Część
dotycząca związków
Skoro już o tym mowa, jednym z
największych problemów w związku, zwłaszcza dla mężczyzn, jest tolerowanie
przyjaciół własnej kobiety. Zarówno kiedy związek ma raptem trzy miesiące, jak
i kiedy trwa trzy - cztery lata, a przyjaciel nagle pojawia się znikąd. Jest
taka stara sentencja mówiąca, że najlepszy przyjaciel kobiety to jej ex albo
next. Kwestię ex mamy wyjaśnioną. Istnieje oczywiście opcja, że ex oznacza
next. Po coś w końcu ci faceci się na rolę przyjaciela zgadzają. Rozstać się
łatwo, nie wrócić do siebie trudniej.
Przyjaciel Twojej kobiety to bardzo istotne stanowisko w całym teatrze działań, jakim jest związek. Przyjmijmy, że jest faktycznie wyłącznie przyjacielem. Jeśli coś tęgo spieprzysz, to właśnie on będzie nie tylko pocieszycielem, ale i doradcą. Wysłuchanym doradcą. Jeśli jest twoim kumplem, prawdopodobnie uratuje ci dupę. W innym wypadku dołoży wszelkich starań, żeby cię uwalić. Raz, że to okazja do zadania dotkliwego ciosu, dwa, że w ten sposób pozbędzie się twojej osoby, a trzy..dlaczego miałby zrobić coś innego? Jeśli kompletnie cię nie zna - dlaczego miałby w jakimkolwiek stopniu ci pomóc? Będziesz dla niego tylko anonimem, który zrobił coś źle. Jaki z tego jest morał? Zarówno ignorowanie, jak i agresywne działania nie są dla ciebie korzystne. Co więc jest korzystne?
Po pierwsze, nie stawaj między obiektem a swoją kobietą. Nie próbuj moderować listy jej znajomych. Nie chce mi się nawet tłumaczyć dlaczego, po prostu tego nie rób. Po drugie - poznaj obiekt. Pomoże ci to poskromić zazdrość. Zresztą, i tak musisz to zrobić. Kilka piw i nieco wódki później powinniście być już przynajmniej kumplami. Wspólne picie świetnie cementuje znajomość. A sojusznik w jego postaci jest ogromnie przydatny - wiele ułatwi, a w razie potrzeby jakoś cię wytłumaczy w jej oczach. Albo wyjaśni ci 'o co jej chodzi', jeśli sam na to nie wpadniesz. No i zawsze, w ramach wspólnego wyjścia na przelew, możesz mu wyrzec przy pisuarze, że każdego, kto wejdzie w twój związek chociaż na długość palca, będziesz rwać na szmaty i strzępy. Zapamięta. A i innym, zainteresowanym Twoją kobietą, powtórzy. Poza tym, może się po prostu okazać sam w sobie całkiem dobrym kumplem.
Co robić, jeśli kumpel Twojej kobiety, zwłaszcza nowy, próbuje ją poderwać? Wtedy mechanizm działania jest zupełnie inny. Po pierwsze - musisz zrozumieć, że ona może tego nie zauważać. Z jej punktu widzenia będziesz po prostu zazdrosnym agresorem. Po drugie - uspokój się. Spokój będzie teraz bezcenny. Musisz planować i działać w zimny sposób. Tego typu 'przyjaciel' przypomina kształtem coś takiego:
Przyjaciel Twojej kobiety to bardzo istotne stanowisko w całym teatrze działań, jakim jest związek. Przyjmijmy, że jest faktycznie wyłącznie przyjacielem. Jeśli coś tęgo spieprzysz, to właśnie on będzie nie tylko pocieszycielem, ale i doradcą. Wysłuchanym doradcą. Jeśli jest twoim kumplem, prawdopodobnie uratuje ci dupę. W innym wypadku dołoży wszelkich starań, żeby cię uwalić. Raz, że to okazja do zadania dotkliwego ciosu, dwa, że w ten sposób pozbędzie się twojej osoby, a trzy..dlaczego miałby zrobić coś innego? Jeśli kompletnie cię nie zna - dlaczego miałby w jakimkolwiek stopniu ci pomóc? Będziesz dla niego tylko anonimem, który zrobił coś źle. Jaki z tego jest morał? Zarówno ignorowanie, jak i agresywne działania nie są dla ciebie korzystne. Co więc jest korzystne?
Po pierwsze, nie stawaj między obiektem a swoją kobietą. Nie próbuj moderować listy jej znajomych. Nie chce mi się nawet tłumaczyć dlaczego, po prostu tego nie rób. Po drugie - poznaj obiekt. Pomoże ci to poskromić zazdrość. Zresztą, i tak musisz to zrobić. Kilka piw i nieco wódki później powinniście być już przynajmniej kumplami. Wspólne picie świetnie cementuje znajomość. A sojusznik w jego postaci jest ogromnie przydatny - wiele ułatwi, a w razie potrzeby jakoś cię wytłumaczy w jej oczach. Albo wyjaśni ci 'o co jej chodzi', jeśli sam na to nie wpadniesz. No i zawsze, w ramach wspólnego wyjścia na przelew, możesz mu wyrzec przy pisuarze, że każdego, kto wejdzie w twój związek chociaż na długość palca, będziesz rwać na szmaty i strzępy. Zapamięta. A i innym, zainteresowanym Twoją kobietą, powtórzy. Poza tym, może się po prostu okazać sam w sobie całkiem dobrym kumplem.
Co robić, jeśli kumpel Twojej kobiety, zwłaszcza nowy, próbuje ją poderwać? Wtedy mechanizm działania jest zupełnie inny. Po pierwsze - musisz zrozumieć, że ona może tego nie zauważać. Z jej punktu widzenia będziesz po prostu zazdrosnym agresorem. Po drugie - uspokój się. Spokój będzie teraz bezcenny. Musisz planować i działać w zimny sposób. Tego typu 'przyjaciel' przypomina kształtem coś takiego:
Usunięcie go wymaga spokoju i precyzji.
Impulsywny atak da odwrotny do zamierzonego efekt.
Nie próbuj zabraniać jej kontaktu z nim. Pomijając już brzmienie takiego zakazu i to, co napisałem już wcześniej, nie jesteś w stanie wyegzekwować tego zakazu. Bo niby jak? Obrazisz się? Zostawisz ją?
Dasz mu tylko broń do ręki. Zagrożenie nakazuje ci wręcz wzorowe, idylliczne zachowanie. Po drugie, poznaj przeciwnika. Jeśli Twoja kobieta jest nieświadoma jego zalotów, nie będzie miała nic przeciwko. On już szybciej, ale jego zdanie nikogo nie interesuje. W najgorszym wypadku będziesz musiał wpaść na nich przypadkiem. Po trzecie, nieco zaufania dla własnej kobiety. To, że jakiś fajfus próbuje ją uwieść, nie oznacza, że mu się powiedzie. Gratuluję, właśnie założyłeś blokery i zabezpieczenia, możesz przystąpić do działania. Najpierw poinformuj swoją niewiastę, że nie lubisz tego człowieka. I wyjaśnij dlaczego. Okazywanie zazdrości przez darcie mordy i furiackie działania kopie ci grób. Poinformowanie o niej sprawi, że Twoja kobieta nie tylko będzie czujniejsza (instynktownie), ale i poczuje się kochana. A przy okazji doceni twój spokój. Możesz też ładnie dodać wtedy, że źle się czujesz, wypuszczając ją z nim. Jeśli mądrze przeprowadzisz taką rozmowę, wiele ugrasz. Na przykład zablokujesz mu bezpośredni dostęp do niej. Przecież jesteś wzorowym facetem, który poskromił własną żądzę mordu i wyraził zazdrość. Doceni to, o ile tylko w ogóle jest sens się z nią zadawać. Zwłaszcza, że obudziłeś w niej pewne podejrzenia swoimi argumentami. I tak stopniowo facet zgaśnie. Albo popełni błąd i sam się wypali. A Ty nawet nie ruszyłeś palcem. Co z obiciem ryja, zapytacie. Odpowiem Wam. Obicie go w złym momencie sprawi, że wyjdzie na skrzywdzonego bohatera. A Ty na tyrana. Podobnie jak groźby. Jak najbardziej skuteczne rozwiązanie, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy macie pewność, że wasza kobieta wie, że jest podrywana, a wam skończyła się humanitarna cierpliwość. Poza tym, od czego jest wasz kumpel, a jej najlepszy przyjaciel?
Niech on go ostrzeże, a ją uświadomi. Właśnie dlatego jest potrzebny po waszej stronie.
Nie próbuj zabraniać jej kontaktu z nim. Pomijając już brzmienie takiego zakazu i to, co napisałem już wcześniej, nie jesteś w stanie wyegzekwować tego zakazu. Bo niby jak? Obrazisz się? Zostawisz ją?
Dasz mu tylko broń do ręki. Zagrożenie nakazuje ci wręcz wzorowe, idylliczne zachowanie. Po drugie, poznaj przeciwnika. Jeśli Twoja kobieta jest nieświadoma jego zalotów, nie będzie miała nic przeciwko. On już szybciej, ale jego zdanie nikogo nie interesuje. W najgorszym wypadku będziesz musiał wpaść na nich przypadkiem. Po trzecie, nieco zaufania dla własnej kobiety. To, że jakiś fajfus próbuje ją uwieść, nie oznacza, że mu się powiedzie. Gratuluję, właśnie założyłeś blokery i zabezpieczenia, możesz przystąpić do działania. Najpierw poinformuj swoją niewiastę, że nie lubisz tego człowieka. I wyjaśnij dlaczego. Okazywanie zazdrości przez darcie mordy i furiackie działania kopie ci grób. Poinformowanie o niej sprawi, że Twoja kobieta nie tylko będzie czujniejsza (instynktownie), ale i poczuje się kochana. A przy okazji doceni twój spokój. Możesz też ładnie dodać wtedy, że źle się czujesz, wypuszczając ją z nim. Jeśli mądrze przeprowadzisz taką rozmowę, wiele ugrasz. Na przykład zablokujesz mu bezpośredni dostęp do niej. Przecież jesteś wzorowym facetem, który poskromił własną żądzę mordu i wyraził zazdrość. Doceni to, o ile tylko w ogóle jest sens się z nią zadawać. Zwłaszcza, że obudziłeś w niej pewne podejrzenia swoimi argumentami. I tak stopniowo facet zgaśnie. Albo popełni błąd i sam się wypali. A Ty nawet nie ruszyłeś palcem. Co z obiciem ryja, zapytacie. Odpowiem Wam. Obicie go w złym momencie sprawi, że wyjdzie na skrzywdzonego bohatera. A Ty na tyrana. Podobnie jak groźby. Jak najbardziej skuteczne rozwiązanie, ale tylko i wyłącznie wtedy, gdy macie pewność, że wasza kobieta wie, że jest podrywana, a wam skończyła się humanitarna cierpliwość. Poza tym, od czego jest wasz kumpel, a jej najlepszy przyjaciel?
Niech on go ostrzeże, a ją uświadomi. Właśnie dlatego jest potrzebny po waszej stronie.
Koniec
części dotyczącej związków
Na sam koniec poruszę jeszcze jedną kwestię. Różnice w przyjaźni męskiej i damskiej.
Wiecie, w czym tkwi sekret, niezatapialnej jak Maryla Rodowicz, męskiej przyjaźni? W prostocie. Jesteśmy jak dwie siekiery wiszące obok siebie. Nasza przyjaźń ma tylko jedną zasadę. Jedna strona nie rusza kobiety, którą druga strona kocha. Niezależnie od tego, czy to ex, obecna czy next. Cała reszta to pogłębiająca się sztama. Wspólne bijatyki, ratowanie się stówką na koniec miesiąca, pijackie rozmowy i cała reszta. Podczas gdy kobiety wiecznie się nie mogą dogadać, nam przychodzi to bez problemu. Bo nie gadamy zbyt wiele. Dlatego, chlejąc na smutno, milczymy. I tak wszystko wiemy. Taka sztama jest dla nas świętością. Nie przekonujemy się do żadnych decyzji. Pytani o radę wyrażamy ją i uzasadniamy. A potem akceptujemy wybór kumpla i nie wracamy do tematu. Wszelkie problematyczne kwestie rozwiązujemy na bieżąco. To proste. Każdy z nas ma swoje życie i dzięki temu wszelka męska przyjaźń jest zdrowa. Kobiety najchętniej by się ze sobą zszyły i przeżywały razem każde wydarzenie w życiu. Nie mówimy o sobie nawzajem niczego, czego nie powiedzielibyśmy sobie bezpośrednio. I nade wszystko - nasza przyjaźń jest bezpłatna. Nie obowiązuje tu przysługa za przysługę. To prawo zachodzi u nas naturalnie.
Wspierajcie się, gdy zachodzi taka potrzeba, pomagajcie sobie, kiedy ktoś potrzebuje pomocy, dawajcie dobre rady, zamiast truć w nieskończoność dupę, żyjcie swoim życiem, nie życiem symbiontów, którymi nie jesteście i przede wszystkim nie eksploatujcie przyjaźni, jakby to były opony w TIRze.
No i unikajcie siostry kumpla.