niedziela, 11 maja 2014




Nie chciałem tego pisać. Eurowizja jest tematem dominującym w internecie, a ja nie lubię należeć do tłumu. Poza tym są ludzie, których ten festiwal kompletnie nie interesuje. Pewnie wzbudzę smutek w stylu Kucyku, Ty też?!. Niestety. Nie mam wyjścia.


Wszyscy znamy Donatana i Cleo. Chcąc nie chcąc słyszeliśmy przynajmniej kilka razy przaśną przyśpiewkę o genach po mamie i swojskiej śmietanie. Połowa z was zresztą wypije trzy piwa albo dwa kielichy i zaczyna drzeć ryj o rumianym chlebie, święcie wierząc, że wyglądem przypomina Luxurię. Druga połowa niech się nie cieszy, bo pewnie w tym czasie terroryzuje DJa prośbami o Bałkanicę*. Wielkim fanem nie jestem, małym zresztą też nie. Jeśli mam ochotę na folk, to włączam Wardrunę, bo przaśne klimaty rodem z Wesela niespecjalnie mnie kręcą. Jeśli jednak trafię w zasięg jakiegoś radia, to nie umieram i nie krwawię z uszu, gdy słyszę My Słowianie. Poza tym Cleo ma dość fajny głos i zdecydowanie fajne ciało. Donatanowi należą się gratulacje za świeżą koncepcję, realizację i całą tę producencką robotę.

Dlaczego o tym mówię?
Ponieważ internet aż się trzęsie od idiotycznych komentarzy. Mówię o specjalistach do spraw wizerunku, którzy płaczą, że promujemy Polskę jako kraj wydekoltowanych kobiet. Płaczą niedorżnięte pseudo-feministki, że to takie stereotypowe. Płaczą wrażliwi chłopcy, że to seksizm i mogliśmy inaczej. Wreszcie płaczą kobiety, które mają kształt humbaka i podrywa się je harpunem. Trudno zresztą, żeby nie płakały, patrząc na nogi czy talię Cleo. 
Co trzeba mieć zamiast mózgu, żeby narzekać na pokazanie atrakcyjnych kobiet? Nie wspominając już o krytykowaniu dziewczyn z maselnicą i tarką do prania. Czy wyglądały seksownie? Owszem. Ale to dalej tylko kobiety przy ludowych przyrządach. Nie wiem, dlaczego miałyby być gorsze od faceta ze spadochronem albo typa biegającego w kółku jak jakiś przerośnięty chomik. 
Co trzeba mieć zamiast mózgu, żeby przejmować się narzekaniem Niemców? Nic dziwnego, że uznali nasz występ za soft porno. Biorąc pod uwagę ich reprezentantkę, nawet koza byłaby dla nich pornografią i nie ma w tym niczego dziwnego.


Drugim punktem dzisiejszej wycieczki jest Conchita. Tego tematu wszyscy mają dość, ze mną na czele, więc się streszczę. Z początku nawet mnie bawił. Nieźle zaśpiewał, do tego wyglądał kuriozalnie z tą brodą. Jako że spora część mojego towarzystwa to brodate, długowłose chłopy, szybko zostaliśmy Kostczitą Wurst, Bąkczitą Wurst, Kucczitą Wurst itd. Im dłużej jednak go pokazywali, tym bardziej czułem obrzydzenie. W pewnym momencie Eurowizji nie dało się już oglądać. 12 punktów dla Austrii i kamera najeżdżała na płaczącego drag queen, który składa ręce i wygląda po prostu żałośnie. Czarę goryczy przelał jakiś typ z jego obstawy, który całował go w dłoń. Za każdym razem. I te hektolitry łez... Conchita miał ciasną sukienkę. Według mojej teorii po prostu usiadł sobie na jądrach i nie miał szans, by to poprawić, więc cierpiał. I płakał. 

A teraz wielki finał. Sprawa, która rozdrażniła mnie najbardziej. Widziałem w życiu sporo buractwa, jednak to, co przedstawiła Eurowizja, zasługuje wręcz na specjalną kategorię. Mówię tu o mieszaniu konfliktu Rosji i Ukrainy z festiwalem. O gwizdaniu po zakwalifikowaniu się do finału całkiem nie najgorszej reprezentacji Rosji i buczeniu, gdy przyznawano im punkty. Z pewnością te dwie młodziutkie Rosjanki ledwo zdążyły na swój występ, bo trzy godziny wcześniej jeszcze biegały po Krymie z granatnikiem. Podobnie gardzę wszystkimi nawołującymi do głosowania na Ukrainę z powodu jej politycznej sytuacji. Gardzę każdym z mentalnością Kliczki, który powiedział w rozmowie z Bildem:
Muzyka, podobnie jak sport, ma moc jednoczenia ludzi. W sytuacji historycznej, w której znalazła się Ukraina, będzie to świetny sygnał, jeśli europejska publiczność szczególnie poprze ukraińską kandydatkę.
Dla mnie to jawny dowód, że boks jest niebezpiecznym sportem, a urazy głowy pozostają na całe życie. Nie mówiąc już o tym, że piosenka Ukrainy brzmiała jak pop ubiegłego dziesięciolecia (mam silne skojarzenia z Toxic Britney) i to właśnie oni zafundowali nam tego typa udającego chomika w kołowrotku.

Wszystkie grafiki bezczelnie ukradłem z joemonster.org. Skąd oni je mieli - nie mam pojęcia. Może rano nie dostanę pozwu.


* No dobra. Wiem, że Wy tacy nie jesteście. Przynajmniej mam taką nadzieję.

0 komentarze:

Prześlij komentarz