piątek, 6 czerwca 2014



Nie masz prawa ponad czyń swą wolę
Słowa te przeczytałem wiele lat temu i bezwiednie uczyniłem z nich jedną z niewielu zasad, których trzymam się w moim życiu. Już dawno mój organizm stracił synchronizację z porami dnia i nocy. Nie zliczę, ile razy krótkie spojrzenie w stronę okna zaowocowało kilkugodzinnym spacerem w świetle księżyca. Ile razy wyszedłem na piwo, by skończyć z butelką whisky w opuszczonej szkole, chłonąc klimat tego niszczejącego kolosa. A to dopiero łagodny początek wyliczanki. Co gorsza, mam z reguły zbyt wiele możliwości. Mój kumpel do dziś gwarantuje, że jego ojciec-pastor jest w stanie udzielić mi ślubu wszędzie, o każdej porze dnia i nocy i tak, że formalnie będzie się liczyć, a nie będzie godzić w moje pogaństwo. 
Parafrazując Kaczmarskiego: Ja wlokę chaos, chaos wlecze mnie.

Wszyscy mamy jakiś styl życia. Niektórzy połykają kurczaka w całości i nie potrafią odkleić rąk od sztangi, inni spamują na Facebooku wykresami, ile przebiegli, jakby to kogoś obchodziło. Znam ludzi, którzy nie mają życia poza swoim związkiem, i ludzi, którzy nie mają życia poza swoimi studiami. Wszyscy żyjemy po swojemu i ostatnie, czego szukamy, to akceptacja. Z jednym wyjątkiem. Wyjątek nazywa się dziewica i romantyk. Nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz sobie o nich przypomniałem.


Nie wiem, czy istnieje coś równie żałosnego. Nawet wnoszenie własnego piwa do knajpy wymięka.
W dodatku zawsze znajdzie się kolejny głąb, który musi pocieszyć autorkę (albo autora, bo wśród takich batonów panuje niezwykłe równouprawnienie), że wcale nie jest dziwna, a świat upadł. Prawdopodobnie wyobraża sobie płomienny romans z wzorową żoną o aparycji modelki. Jest to o tyle zabawne, że wszystkie znane mi wzorowe żony przypominają dorodnego humbaka i - jak stawiam - do poderwania ich potrzebny jest solidny harpun. Jeśli czyta to któraś z Was, bądźcie tak dobre i nie płaczcie - nie potrzebuję na blogu zapasu tranu. Jak można upaść tak nisko, by szukać akceptacji w internecie? I to jeszcze metodą retorycznych pytań i podkreślania swojej wartościowości? To jakaś zmutowana wersja obśmianego tysiące razy napiszę, że brzydko wyszłam. Nie pijesz? Setki ludzi nie piją bez potrzeby chwalenia się. Bo i nie ma czym tak po prawdzie, to tylko życiowy wybór. Nie ćpasz? A ilu znasz ćpunów? Prawdziwych, regularnych ćpunów walących po zatokach, kablach i łykających wszystko, co znajdą? Nie chodzisz co tydzień na imprezy? Ja też nie, bo mi się nie chce. Nie wiem jednak, w jaki sposób czyni Cię to lepszą od osoby, która akurat ma fantazję się zabawić. Nie wiem zresztą, co miałabyś robić na imprezach. Knajpa, klub czy domówka mimo wszystko różnią się od oceanarium. Być dziewicą. Mój ulubiony argument. Dziewictwo. 20 lat i brak pociągu seksualnego świadczy o schorzeniu. Podobnie jak sztuczne tłumienie go w oczekiwaniu na tego jedynego, który prawdopodobnie uzna, że coś z Tobą nie tak, skoro w wieku 25 lat dalej jesteś dziewicą. O ile nie zemdleje na widok krwi. Niezbyt zaskakujące jest to, że szanują siebie głównie kobiety, które i tak mogłyby zagrać tytułową rolę w Uwolnić orkę bez charakteryzacji. Te wyglądające jak ludzie nie dymają wszystkich znanych sobie osób, ale też nie mają trudności z budowaniem życia uczuciowego czy seksualnego. 
Zresztą, one nie szukają akceptacji w internecie.
Romantycy to jeszcze lepsze przypadki. W życiu znałem jednego romantyka. W ramach Sylwestra wywiózł dziewczynę na jakieś zadupie, by podziwiać gwiazdy. Z zaskoczenia. Ubraną w sukienkę. Ledwo ją odratowaliśmy. Wspominałem chyba już kiedyś o nim. Za drugim razem oczekiwał na kobietę (nie swoją) z bukietem kwiatów (bez okazji) na przystanku. Biedna samica musiała się schować w autobusie i jechać dalej, żeby tylko go uniknąć. Wszyscy znacie jakiegoś romantyka. Typa, który dzwoniąc po pizzę, nie zamawia sosu czosnkowego, tylko dwie świece i skrzypka. A jeśli nawet zaciągnie jakąś desperatkę do łóżka, to wrodzona nieśmiałość uniemożliwia mu klepnięcie w pośladek, złapanie za szyję albo włosy. Za to chętnie pozna matkę wybranki. Oni również nie traktują kobiet przedmiotowo (czyli potrafią wryć się w związek jak kret; nawet bici patelnią i zmuszani do noszenia sukienki nie pomyśleliby o rozstaniu), nie używają brzydkich wyrazów, na weselu Twojej kuzynki nie będą chcieli się narąbać z wujkiem Zbyszkiem, nie interesują się niczym zabawnym, nie posiadają żadnych anegdot poza tymi zasłyszanymi (nie licząc anegdoty o tym, że raz grał z mamą w Scrabble i ułożył słowo dupa). Oni również szukają otuchy i dziewczyny, która szuka chłopaka z którym mogłaby rozwijać się intelektualnie. 
Oczywiście zachowują wstrzemięźliwość wobec wszystkiego, nawet kebab biorą z łagodnym, bo papryka szkodzi na nerki.
Powiadam Wam. Lepiej, by świat faktycznie zszedł na psy, niż gdyby miał zejść na dziewice i romantyków. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz