środa, 25 czerwca 2014

To będzie krótka recenzja.
Ta książka jest dobra. 
Ale zacznijmy od początku.

Kobiety, które zawładnęły Europą. Najpotężniejsze królowe wpadła mi w ręce dzięki Business & Culture dobre dwa tygodnie temu. Nie mogę nazwać swoich doświadczeń z biografiami zbyt bogatymi. Instynkt samozachowawczy sugerował jednak stanowczo, że królowej czy cesarzowej się nie odmawia. Zwłaszcza że i tak nadużyłem cierpliwości, przedkładając sesję egzaminacyjną nad ich wdzięki. Wreszcie nadszedł upragniony wolny wieczór, a po nim noc. Upojna noc spędzona w towarzystwie Sisi, Katarzyny II, Marii Antoniny i innych. 
Już na samym wstępie książka robi wrażenie. Twarda oprawa, wypukłe w dotyku litery i nielichy ciężar. To najlepiej wydana książka, jaką miałem w rękach w tym roku. Pozbawiona jakichkolwiek literówek, wydana na świetnym jakościowo papierze. Każdy życiorys poprzedza krótka nota informacyjna i grafika przedstawiająca monarchinię. Pierwszy raz, odkąd przestałem być dzieckiem, z przyjemnością zatrzymywałem się na ilustracjach. 
Wśród królowych i regentek zebranych przez autora - Jeana des Carsa - znalazła się m.in. Katarzyna Medycejska, Maria Antonna, Wiktoria, wspomniana Sisi, moja prywatna fascynacja - Katarzyna II czy współcześnie panująca Elżbieta II. Łącznie dwanaście koronowanych głów znaczących swą obecnością historię od XVI wieku po dzień dzisiejszy. Nie muszę chyba dodawać, że pojawiają się chronologicznie. 
Sięgając po biografię, człowiek podejmuje pewne ryzyko. Ryzyko, że okaże się usypiającą i zawiłą rozprawą naukową lub - wręcz przeciwnie - pozbawioną większej wartości sieczką nastawioną na wynajdywanie skandali. Bywa też, że osoba opisywana w treści miała cholernie nudne życie. W tym wypadku nie ma mowy o żadnym z powyższych problemów. 
Wszystkie bohaterki książki były władczyniami szczególnymi. Reformatorki, krzewicielki kultury, nieprzystosowane dzikusy (pozdrowienia dla Sisi), intrygantki. Cały ten potencjał został doskonale wykorzystany przez autora. Balansuje on zręcznie między faktami historycznymi, anegdotami i kontrowersjami, zachowując przy tym dużą bezstronność i obiektywność. Wspomniane fakty opisane są zresztą na tyle plastycznie, że nie nużą nawet przy dłuższej lekturze. By nie pozostawać gołosłownym, oto fragment biografii Katarzyny II opisujący intrygę, dzięki której przejęła władzę nad Imperium Rosyjskim:
(...)Czas nagli, ponieważ car grozi zamknięciem swojej żony w klasztorze, zamierza wypowiedzieć wojnę Danii oraz postawił pod sąd wojenny szczura, który miał czelność pomieszać szeregi jego ołowianych żołnierzyków(...)
W tym miejscu nie mogę powstrzymać pokusy przedstawienia jednej z anegdot, również z życiorysu cesarzowej Rosji:
Jeszcze bardziej wymowna jest anegdota o żołnierzu gwardii, który widząc w półmroku postać kobiety, jakby zadumanej pod oknem pałacu, błyskawicznie podszedł i chwycił ją mocno. Wtedy kobieta się odwróciła: to była cesarzowa! Wystraszony żołnierz padł na kolana. ,,Ach!, wykrzyknął, jeśli Wasza Wysokość ma serce twarde tak samo jak pośladki, jestem zgubiony!" Tymczasem, wręcz przeciwnie: tym słowom zawdzięczał majątek, dostał awans na kapitana i tytuł barona.
Autorowi muszę szczerze przyznać, że włożył w pisanie książki sporo wysiłku. Lista źródeł, z jakich korzystał podczas pracy, jest imponująca; znalazło się w nich nawet Archiwum Pałacu Królewskiego w Brukseli. Jedną z postaci opisanych w książce - cesarzową Zytę - des Cars poznał zresztą osobiście.
Czy polecam Kobiety, które zawładnęły Europą? Tak. Komu polecam? Każdemu, kto ma zamiłowanie do historii i szuka dobrej książki. Jednocześnie muszę przyznać, że jest ona dość uniwersalnym prezentem.
Komu nie polecam? Chorobliwym pedantom - właśnie zauważyłem, że okładka lubi zbierać odciski dłoni. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz